Młody kielecki zespół bynajmniej nie wybrał się do Francji na wycieczkę, jak oceniało wielu niedowiarków. Okazało się, że ambicja, wola walki i dobra taktyka pozwalają niekiedy pokonać zespół teoretycznie mocniejszy.
Kielczanki doskonale wiedziały, że przed meczem z Mios Biganos to rywalki były stawiane w roli faworytek. Wysoka wygrana polskiej drużyny w pierwszym meczu postawiła ją jednak w niezwykle komfortowej sytuacji w kontekście rozgrywanego następnego dnia rewanżu. - Faworytkami do awansu były oczywiście Francuzki. Obawiałyśmy się pierwszego spotkania, zawsze mamy respekt przed przeciwnikiem, ale zaczęłyśmy bez żadnych kompleksów. W pierwszym spotkaniu grałyśmy bardzo zespołowo, bramki rozkładały się równomiernie na cały zespół, wiele z nich padało po kontratakach i udanych zagraniach w ataku pozycyjnym. W efekcie po pierwszym meczu miałyśmy przewagę 10 bramek - mówi kołowa KSS, Milena Kot.
Mimo solidnej zaliczki kielczanki starały się w drugim spotkaniu potwierdzić swoją wyższość nad Francuzkami. Nie chciały też przez dekoncentrację narazić się na zaprzepaszczenia historycznej szansy. Nie udało im się wprawdzie wygrać, ale w dwumeczu okazały się lepsze. - Przed drugim spotkaniem wyszłyśmy zmotywowane, chciałyśmy wygrać i przypieczętować awans. Zawiodła trochę skuteczność, trener dał w tym spotkaniu także szansę zmienniczkom - mówi kielecka kołowa.
Zwycięstwo pozwoliło przede wszystkim awansować kieleckiemu zespołowi do najlepszej "ósemki" Challenge Cup, ale nie do przecenienia jest również cenne doświadczenie, które być może znajdzie przełożenie na rozgrywki ligowe. - Jesteśmy zadowolone z wygranej. Myślę, że to znacznie wpłynie na morale zespołu. Mam też nadzieję, że doświadczenia zdobyte w europejskich pucharach zaprocentują kolejnymi zwycięstwami ligowymi - podsumowuje Milena Kot.
Niestety, ale rankingi są oddzielne dla pań i panów..