Sensacja w Gorzowie. Tylko remis Wisły (relacja)

Prawdopodobnie nikt nie spodziewał się takiego wyniku. Jeszcze na trzy minuty przed końcem spotkania gorzowianie prowadzili dwoma bramkami. Jednak doświadczenie mistrza Polski sprawiło, że ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Sobotnie spotkanie od niecelnego rzutu Tomasza Palucha rozpoczęli goście. Pudłem odpowiedzieli gospodarze, a chwilę później Paluch dopiął swego, zdobywając pierwszą bramkę w meczu. Pierwsza bramka dla beniaminka padła z rzutu karnego wykonywanego przez Wojciecha Klimczaka - Jak Wichary stoi na bramce, to jednak stres jest. Cieszę się bardzo, że wszystkie piłki weszły do bramki – skomentował Klimczak. Po 15 minutach gry zarysowała się przewaga wiślaków, którzy prowadzili już 6:3. W 20. minucie dwoma minutami został ukarany Mateusz Krzyżanowski, a grający w osłabieniu zespół AZS-u złapał wiatr w żagle. Dzięki szybkiej kontrze w wykonaniu Roberta Jankowskiego, a później bramce nowego obrotowego Bartosza Janiszewskiego na tablicy widniał wynik 6:6. Gorzowianie mogli powiększyć przewagę, lecz w sytuacji sam na sam Krzyżanowski nie był w stanie pokonać reprezentanta Polski, Marcina Wicharego. Na minutę przed końcem dał o sobie znać także gorzowski bramkarz Krzysztof Szczęsny, który świetnie wybronił rzut Palucha. Już w 30. minucie ku zaskoczeniu licznie zgromadzonej widowni atomowym rzutem popisał się Jarosław Galus, dając prowadzenie 11:10. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza część spotkania.

Druga połowa rozpoczęła się od błędu drużyny z Gorzowa, który bezlitośnie wykorzystał Adam Twardo. Minutę później gorzowianie mogliby już przegrywać trzema bramkami, gdyby nie fenomenalna postawa Szczęsnego w bramce. W 35. minucie za brutalny faul Jarosław Galus otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. Brak jednego zawodnika nie podłamał podopiecznych Michała Kaniowskiego, którzy nie dali odskoczyć mistrzowi Polski na więcej niż jedną bramkę. Druga część spotkania to wyrównana gra po obu stronach, bramka za bramkę, faul za faul, czy błąd za błąd. Na trzy minuty przed końcem spotkania po faulu Witalija Nata na Jarosławie Tomiaku sędzia podyktował karnego. Do piłki podszedł etatowy wykonawca karnych, Wojciech Klimczak i celnym rzutem pokonał bramkarza gości. Gorzowianie zachowali 100-procentową skuteczność w wykonywaniu tego elementu gry. Wygrana była już w zasięgu ręki, gdyby nie dobrze dysponowany tego dnia Michał Matyski, który rzutami z drugiej linii aż pięć razy pokonał bramkarza AZS-u. Do remisu doprowadził Witalij Nat, rehabilitując się za poprzedni faul. Na sekundy przed końcem gorzowianie stracili piłkę, a w zamieszaniu jeden z graczy Wisły zauważył wysuniętego bramkarza gospodarzy, rzut przez całe boisko zmierzał już w kierunku bramki, lecz Szczęsny wyciągnął się jak długi parując piłkę. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

Sobotnie spotkanie było pojedynkiem drużyn o dwóch zupełnie innych celach. AZS AWF Gorzów Wlkp. w tym sezonie skupia się na walce o utrzymanie. Wisła Płock chce obronić tytułu mistrza Polski. Choć oba zespoły wiele różni, tym razem połączył je podział punktów. Na pochwałę zasługują także kibice, zarówno gorzowscy, jak i liczna grupka z Płocka, którzy razem stworzyli piękne widowisko.

AZS AWF Gorzów Wlkp. - Wisła Płock 24:24 (11:10)

AZS: Szczęsny - Klimczak 8, A. Wasilek 4, Skoczylas 3, Janiszewski 2, Galus 2, Krzyżanowski 2, Rafalski 1, Jankowski 1, Tomiak 1.
Kary: 2 x 2 minuty

Wisła: Wichary, Seier - Matysik 5, Paluch 5, Zołotenko 4, Wuszter 3, Twardo 3, Rumiak 2, Nat 2.
Kary: 3 x 2 minuty

Przebieg meczu: 0:1, 1:1, 1:2, 2:2, 2:3, 2:4, 2:5, 3:5, 3:6, 4:6, 5:6, 6:6, 6:7, 7:7, 7:8, 8:8, 8:9, 9:9, 9:10, 10:10, 11:10, 11:11, 12:11, 12:12, 12:13, 13:13, 13:14, 14:14, 14:15, 15:15, 15:16, 16:16, 17:16, 17:17, 18:17, 18:18, 18:19, 19:19, 19:20, 20:20, 20:21, 21:21, 21:22, 22:22, 23:22, 24:22, 24:23, 24:24.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×