- 11 marca o godzinie 14:35 urodziła się Zuzia. To naprawdę najwspanialsze chwile w życiu. Nie da się ich porównać do niczego. Jestem bardzo szczęśliwy, ale żałuję, że nie mogłem zostać z żoną i córką w Płocku. Dostałem trzy dni wolnego, a już we czwartek rano trenowałem z zespołem. W Puławach w komplecie będziemy po Świętach Wielkanocnych - mówi Piotr Masłowski, zawodnik Azotów Puławy.
Świeżo upieczony tata nie miał czasu na świętowanie narodzin, gdyż już w sobotę wraz z Azotami zmierzy się w przedostatniej kolejce z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. - Była lampka szampana. Dziękuję kolegom z drużyny za paczkę dla córeczki. Dostała masę pampersów i przeróżnych zabawek. Mam nadzieję, że w sobotni wieczór będzie mogła być dumna z taty, jeśli oczywiście zdobędziemy dwa punkty. Piotrkowianin nie przyjedzie do nas po lekcję, a będzie chciał zdobyć punkty, by zakwalifikować się do play-offów. My z kolei bronimy trzeciego miejsca. Czeka nas trudny bój - dodaje.
Zawodnik urodzony w Płocku liczy, że limit pecha został wykorzystany, jeśli chodzi o kwestie powołań do reprezentacji. - Mam nadzieję, że sprawdzi się powiedzenie i za trzecim razem wreszcie będę miał okazję treningów oraz być może zagrania w biało-czerwonych barwach - mówi Masłowski.