Podopieczni Marcina Kurowskiego byli zadowoleni z tej wygranej, ponieważ pozwoliła im utrzymać trzecią pozycję. Jednak w pewnym momencie ich zwycięstwo znowu stanęło pod znakiem zapytania. Po raz kolejny w sezonie przytrafił im się przestój w drugiej połowie. - Pierwszą połowę zagraliśmy w miarę poprawnie, natomiast na początku drugiej daliśmy szansę odrodzić się przeciwnikowi na nowo. Do 45. minuty graliśmy jak równy z równym, aczkolwiek później przy dobrej dyspozycji bramkarzy i naszej obrony udało nam się odskoczyć na 3-4 bramki - stwierdza Przemysław Krajewski.
Satysfakcji ze zwycięstwa nie krył także kołowy Azotów Mateusz Kus. - Wcale nie było łatwo, mimo że Piotrków nie jest jakoś wysoko w tabeli, ale przyjechali i chcieli wygrać. Pokazali to i grali mocno w obronie. Na szczęście udało nam się wygrać, bo my także postawiliśmy na obronę i kontratak. Na początku może było trochę błędów, ale udało się i cieszymy się, bo bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Ostatnie niepowodzenia były spowodowane tym, że graliśmy środa-sobota, a teraz wróciliśmy do normalnego cyklu treningowego i chyba dlatego wygraliśmy ten mecz. Robiliśmy dużo zmian i każdy z zawodników dołożył jakąś cegiełkę.
Azoty przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego zajmują trzecie miejsce i mają tylko punkt przewagi nad Stalą Mielec. Jednak w najbliższą środę Azoty czeka niezwykle trudny mecz, ich rywalem będzie Orlen Wisła Płock. Aby utrzymać tą lokatę (przy ewentualnym zwycięstwie Stali w Szczecinie z Gaz-Systemem) ekipa z Puław musi wywalczyć chociaż punkt. - Na pewno będziemy starali się ugrać jak najlepszy wynik w spotkaniu i na pewno nie poddamy tego meczu bez walki. Każdy z nas będzie chciał wywalczyć chociaż ten jeden punkt - nie ma wątpliwości Krajewski. - My nie będziemy za bardzo patrzeć na Mielec, musimy grać i robić swoje. Nie możemy liczyć że ktoś wygra za nas - przyznaje Kus.
Azoty w związku z występami Płocka w pucharach europejskich swój mecz rozegrają w środę, natomiast Stal Mielec z Gaz-Systemem w sobotę. Wtedy to właśnie zapadną ostateczne rozstrzygnięcia.
Bardzo słaba obrona, w ataku też niewiele lepiej. Dobrze, że trafili na słabo dysponowany Piotrków, gdzie nie miał kto pociągnąć Czytaj całość