Prezent AZS-u dla Gwardii i Nielby - relacja z meczu AZS AWF Biała Podl. - Śląsk

W Opolu i Wągrowcu wielka radość. We Wrocławiu szok i niedowierzanie. W Białej Podlaskiej powiało optymizmem. AZS AWF zremisował ze Śląskiem.

Ostatni zespół w tabeli przerwał fatalną passę sześciu porażek z rzędu. Dla podopiecznych Aleksandra Malinowskiego strata punktów oznacza niemal zerowe szanse na włączenie się do walki o awans do Superligi. Pięć kolejek przed końcem Śląsk Wrocław traci cztery punkty do Nielba Wągrowiec i aż dziewięć do Gwardii Opole.

- Zabrakło nam zimnej krwi. W końcówce graliśmy z przewagą dwóch zawodników i nie potrafiliśmy tego wykorzystać - mówi Aleksander Malinowski, opiekun wrocławian.
- Potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Gdyby nie kary Piotrka Pezdy i Marka Kubajki, wynik mógłby być jeszcze lepszy na naszą stronę

- odpowiada Sławomir Bodasiński, szkoleniowiec bialczan.

Jeszcze w 48. minucie po trafieniu Pezdy, gospodarze prowadzili 19:16. Przyjezdni zniwelowali straty w ciągu 240 sekund po rzutach najskuteczniejszego w swoich szeregach Piotra Swata, Marcina Gałata i Przemysława Zadury. Gdy znakomicie dysponowany Artur Makaruk pokonał Marcina Schodowskiego na trzy minuty przed końcem (22:21), zapachniało niespodzianką. Co więcej, chwilę później Marek Kubiszewski odbił rzut karny Łukasza Kłosa. Na nieszczęście licznej publiki w Białej Podlaskiej, kolejne podejście z siedmiu metrów było już celne i Kamil Herudziński zapewnił tylko jeden punkt Śląskowi.

- Przespaliśmy pierwszą połowę. Z pewnością na naszą niedyspozycję miała wpływ ponad ośmiogodzinna podróż. Po przerwie było lepiej, jednak mam wielkie pretensje do naszej drugiej linii za nieskuteczność. Do tego popełniliśmy zbyt dużo błędów technicznych - dodaje Malinowski.

Jak powiedział jeden z wiernych kibiców AZS-u po spotkaniu, widać "rękę" Bodasińskiego, który od niedawna pracuje z drużynę, zastępując Andrzeja Chmielewskiego. - Ceniłem "Chmiela" jako zawodnika, jednak jeszcze za wcześnie na pracę w roli szkoleniowca. Z kolei zespół realizuje pomysł Sławka. Szkoda, że do zmiany doszło tak późno, by wydaje się, że liga jest już przegrana - wyznaje kibic, który prosi o anonimowość.

- Spokojnie. Zagraliśmy dobre zawody, wreszcie "coś" zdobyliśmy, ale jest jeszcze kilka mankamentów, nad którymi musimy pracować. Jeśli w Końskich zagramy na podobnym poziomie, będę mógł stwierdzić, iż jest postęp w naszej grze - kończy Bodasiński.

AZS AWF Biała Podlaska - Śląsk Wrocław 22:22 (11:8)

AZS AWF: Kubiszewski, Adamiuk - Dębowczyk, Pezda 2, Wędrak 3, Kubajka 1, Makaruk 6, Warmijak 1, Niaswadzba 8, Antolak 1.

Śląsk: Philippe, Schodowski - Krzywda, Piłat, Gałat 2, Herudziński 1, Koprowski 3, Swat 7, Zadura 5, Wróblewski, Kłos 3, Wolski 1.

Kary: 12 min. - 6 min.

Sędziowali: Figarski, Żak (obaj Radom).

Widzów: 400.

Źródło artykułu: