Warszawianie w Gdański stawili się w zaledwie dziesięcioosobowym składzie. - Przede wszystkim nie mieliśmy wszystkich zawodników. Przyjechaliśmy w bardzo okrojonym składzie, bo kontuzje i sprawy rodzinne zatrzymały paru graczy - wytłumaczył trener Witold Rzepka. Przed meczem kibice i zawodnicy uczcili minutą ciszy pamięć kibiców Lechii Gdańsk, którzy zginęli w wypadku wracając z wyjazdu do Gliwic. Dodatkowo fani Wybrzeża przygotowali okazjonalny transparent.
Pierwsze akcje nie zapowiadały takiego pogromu, jaki miał miejsce w Gdańsku. W drugiej minucie po bramce Michała Wysockiego to goście z Warszawy prowadzili 2:1. Później jednak podopieczni Daniela Waszkiewicza i Damiana Wleklaka zaczęli grać w swoim stylu, czyli twardo w obronie i bardzo dobrze w ataku. Dzięki temu po bramce skutecznego z kontry Patryka Abrama, w 13. minucie było już 8:3, a sześć minut później po akcji Pawła Piętaka, czerwono-biało-niebiescy prowadzili 13:5.
Gdańscy szkoleniowcy postanowili sukcesywnie wprowadzać zawodników, którzy do tej pory nie mieli wielu szans na grę. Po chwili poświęconej na zgranie się na boisku, od 29. do 45. minuty, gdańszczanie rzucili dwanaście bramek, tracąc tylko jedną, doprowadzając do wyniku 28:9! W pewnym momencie kibice gdańskiego klubu zaczęli nawet wspierać swoich rywali, którzy mimo chęci i ambicji, popełniali spore błędy w ataku, a w obronie często zostawiali luki, które skrzętnie wykorzystywali szczypiorniści Wybrzeża. - Powoli nasza filozofia zaczyna działać. Bardzo mnie cieszy, że zespół podszedł bardzo poważnie do meczu. Oni się uczą, że mamy swój mecz i musimy grać swoje. Byliśmy jednością na parkiecie i to zadziałało - zauważył Damian Wleklak.
Szczególnie dobrze grał Krystian Nidzgorski, który przez kontuzję nie grał w pierwszej rundzie, a tutaj grając nieco ponad 20 minut, zdobył sześć bramek. Kilka ciekawych akcji w ataku przeprowadzili także Krzysztof Jasowicz, Adrian Kondratiuk, czy też Kamil Strzebiecki. Każdy zawodnik Wybrzeża grał przez przynajmniej kilka minut i mógł pokazać próbkę swoich umiejętności. Ostatecznie po bramce Nidzgorskiego, Wybrzeże wygrało z AZS-em UW 37:14. - Ciężko pracowaliśmy i przygotowywaliśmy się na treningach pod tego przeciwnika i to dało efekt. Na wynik nie ma co patrzeć, mamy grać swoje - podsumował Radosław Steege.
Wybrzeże Gdańsk - AZS UW Warszawa 37:14 (18:8)
Składy:
Wybrzeże: Chmieliński, Głębocki - Abram 6, Piętak 6, Nidzgorski 6, Mogielnicki 4, Waszkiewicz 4 (2 min), Jasowicz 2 (2 min), Kondratiuk 2 (2 min), Rakowski 2, Strzebiecki 2, Rogulski 2, Sulej 1 oraz Nilsson, Steege, Naus.
AZS UW: Malanowski, Troński - Puszkarski 6, Wysocki 3, Kuc 2 (2 min), Flisiak 1 (4 min), Monikowski 1, Brinovec 1, Praski 1 oraz Chmielewski.
Kary: Wybrzeże - 6 min, AZS UW - 6 min.
Rzuty karne: Wybrzeże - 1/1, AZS UW - 2/3.
Przebieg meczu:
I połowa: 0:1, 1:1, 1:2, 2:2, 3:2, 4:2, 5:2, 5:3, 6:3, 7:3, 8:3, 8:4, 9:4, 10:4, 10:5, 11:5, 12:5, 13:5, 13:6, 14:6, 15:6, 15:7, 16:7, 16:8, 17:8, 18:8.
II połowa: 19:8, 20:8, 21:8, 21:9, 22:9, 23:9, 24:9, 25:9, 26:9, 27:9, 28:9, 28:10, 29:10, 29:11, 30:11, 30:12, 31:12, 32:12, 33:12, 34:12, 35:12, 35:13, 36:13, 36:14, 37:14.
Widzów: 500.