Biało-czerwoni do starcia z reprezentacją Trzech Koron przystępowali mocno osłabieni, z powodu urazów w kadrze zabrakło bowiem Krzysztofa Lijewskiego, Tomasza Rosińskiego i Roberta Orzechowskiego, a dla podratowania zdrowia z gry w drużynie narodowej tymczasowo zrezygnował Michał Jurecki. Okazję do pokazania swoich umiejętności otrzymali więc inni: wreszcie więcej czasu na parkiecie spędził Mariusz Jurkiewicz, poważnemu egzaminowi poddany został Paweł Paczkowski, a w zespole Bieglera debiuty zaliczyli Michał Daszek, Paweł Podsiadło i Patryk Kuchczyński.
Tego, który ze wspomnianego tercetu podczas meczów i zgrupowań spisał się najlepiej, doświadczony szkoleniowiec oceniać nie chce. - Zarówno w obronie, jak i w ataku musimy dążyć do tego, by grać jako drużyna, stąd ciężko mówić o personaliach. Nie dysponujemy tak wybitnymi indywidualnościami, jak wcześniej. W związku z tym musimy definiować naszą grę poprzez całą kadrę, jaką dysponujemy - wyjaśnia Biegler.
Daszek w Malmo na parkiecie spędził tylko kilka chwil, poważniejszą szansę gry otrzymując dopiero w Ergo Arenie. Utalentowany skrzydłowy nie zawiódł, do zasłużonego zwycięstwa nad Szwedami dokładając dwie bramki. - Jego występ w kadrze był efektem challenge'u, który zorganizowaliśmy w trakcie tego zgrupowania. Pod koniec marca mieliśmy na wszystkich pozycjach po kilku graczy i każdy z nich wiedział, że może wygrać miejsce w kadrze - nie kryje selekcjoner biało-czerwonych. - Michał solidnie pracował i zaliczył naprawdę dobry mecz. Przy takiej publiczności potrafił zachować zimną krew - mówi.
Podczas zgrupowania na powrót do zespołu narodowego po dłuższej przerwie zasłużył sobie także Patryk Kuchczyński. Doświadczony skrzydłowy pod nieobecność Orzechowskiego wygrał rywalizację o miejsce w kadrze z Michałem Bartczakiem, który jeszcze w styczniu był z reprezentacją Polski na mistrzostwach świata. Gracz NMC Powenu Zabrze w starciach ze Szwedami spisał się przyzwoicie, cieniem na jego pięciobramkowym dorobku położyły się jednak dwa niewykorzystane rzuty karne w spotkaniu rewanżowym.
- Patryk od początku mojej pracy z kadrą znajdował się w naszym kręgu zainteresowania - nie kryje, pytany o ocenę występu Kuchczyńskiego, selekcjoner Biegler. - W październiku czy listopadzie jego forma nie była jednak jeszcze taka dobra jak teraz, od tamtego czasu zrobił on jednak duży krok do przodu - wyjaśnia selekcjoner biało-czerwonych.
Grono nowych twarzy w kadrze Bieglera uzupełnił Podsiadło, który wykazał się nieprzeciętnym zmysłem do gry kombinacyjnej, choć bramki żadnej rzucić nie zdołał. - W jego przypadku problem jest systemowy, bo ze względu na różne terminy meczów ligowych zawodników zza granicy dostajemy na zgrupowania zazwyczaj w ostatniej chwili - wyjaśnia selekcjoner. - Tym razem udało mu się być z nami od początku i dobrze ten czas wykorzystał. Zobaczymy, jak sytuacja wyglądać będzie w przyszłości - dodaje.
O opinię na temat nowych ogniw w kadrze poprosiliśmy także jednego z pewniaków w układance niemieckiego szkoleniowca, Adam Wiśniewski. - Wszyscy spisali się naprawdę super. Daszek rzucił bramkę z zerowego kąta, a Podsiadło też miał swoje chwile, bo przecież dogrywał do mnie do skrzydła - wymienia gracz Orlen Wisły Płock. - To wszystko wymaga jednak pracy, bo w ciągu tygodnia na pewno się nie zgramy - dodaje Wiśniewski.
Kolejną okazję do wspólnej gry i budowania zespołu biało-czerwoni otrzymają w czerwcu. Wówczas przekonamy się, który z nowych graczy faktycznie znalazł uznanie w oczach selekcjonera. - Wiadomo, że każdy pamięta nasze sukcesy sprzed kilku lat, teraz jesteśmy jednak na początku drogi - przytomnie podsumowuje Wiśniewski. - Jest nowy trener, pojawiają się nowi ludzie. Potrzebujemy czasu. Musimy powoli budować naszą markę.