To był mecz bez historii. Od samego początku konecczanie narzucili własny styl gry. Zdobywali bramki seriami. Na parkiecie brylował Sebastian Smołuch, który kończył składne akcje swoich kolegów (najczęściej) rzutami z dystansu. Dość powiedzieć, że pomiędzy 18. a 27. minutą gry KSSPR zdobył siedem bramek z rzędu i zrobiło się 19:7. Stąd też miejscowi schodzili na przerwę z 12-bramkową zaliczką.
Po zmianie stron obraz gry w zasadzie się nie zmienił, o ile można stwierdzić, że od 35. minuty gry po celnym rzucie Siergieja Kiryłowa (22:9) różnica bramkowa pomiędzy zespołami już się nie powiększała. Podopieczni trenera Michała Przybylskiego pilnowali wyniku, a przy lepszej skuteczności końcowy wynik z pewnością mógłby zaszokować kibiców przyjezdnych. Z kolei gracze Stanisława Kubali przeciwstawili dobrej grze gospodarzy jedynie ambicję i wolę walki, a to okazało się stanowczo za mało, aby wywieźć z Końskich jakiekolwiek punkty.
Po tej porażce tarnowian przed spadkiem może uratować jedynie cud. Wystarczy spojrzeć na rywali, z jakimi będą się oni mierzyć w ostatnich dwóch kolejkach (27 kwietnia u siebie z Nielbą Wągrowiec, a tydzień później, na zakończenie sezonu, na wyjeździe z ŚKPR).
KSSPR Końskie - SPR Tarnów 34:25 (20:8)
KSSPR: Ratuszniak, Witkowski, M. Kornecki - Smołuch 6, Bodasiński 5 (karne 1/1), Słonicki 4, H. Kornecki 3, Biegaj 3, Napierała 3 (karne 3/3), Kiryłow 2, Maleszak 2, Gomółka 2, M. Dobrowolski 1, Bąk 1, Kubała 1, Janus 1.
SPR: Szostak, Nowak, Ciochoń - Dutka 5, Cieniek 4, Siedlik 4 (karne 2/2), Michalik 3, Król 2, Sokół 2, Kozioł 2, Niedojadło 1, Bujak 1, Bieś 1, Wajda, Kowalik, Janas.
Kary: KSSPR - 8 min. (H. Kornecki, Gomółka, Słonicki, Dobrowolski), SPR - 4 min. (Bujak, Siedlik).
Sędziowali: Mirosław Pazur (Ruda Śląska) i Olgierd Sikora (Chorzów).
Widzów: 250.