Monika Stachowska: Absolutnie niczego nie żałuję
Obrotowa Pogoni Baltica mocno dała się we znaki obronie Olimpii-Beskid. Zdobyła 8 bramek, wywalczyła kilka karnych, które potem wykorzystała. - Ja sama sobie nie podam - słusznie zauważyła.
Po pierwszym meczu w Nowym Sączu (26:22) nastroje w ekipie ze Szczecina najlepsze być nie mogły. Uległy one jednak zdecydowanej odmianie po spotkaniu na własnym terenie. Gospodynie odrobiły z nawiązką 4 bramki i potwierdziły swoje aspiracje. W drugiej połowie przewaga piłkarek ręcznych Pogoni Baltica Szczecin była przytłaczająca (w 44. minucie wynosiła już 9 goli a w 54. nawet 12). - To nie tak, że nam się udało, my je po prostu zmiażdżyłyśmy. Widać było w nas taką złość i zaczepność za tę poprzednią porażkę, bo to była porażka w kategoriach wstydu - potwierdziła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Monika Stachowska.
Pewne obawy można było mieć do początku meczu, ten jednak pokazał, że niepotrzebnie. Już po kwadransie w znacznie korzystniejszej sytuacji była siódemka z Grodu Gryfa. - Wyszłyśmy w dość agresywnej obronie. Sędziowie też pozwolili nam agresywniej zagrać. Dużą pracę wykonała zawodniczka, która grała na jedynce. "Wycinała" ona jedną piłkarkę z Nowego Sącza, a była nią Monika Głowińska. Później także Stefka Agova. Naprawdę wielkie brawa, dla wszystkich - dodała obrotowa Pogoni. Na słabszą końcówkę pierwszej połowy, kiedy to szczecinianki nie wykorzystały kilku sytuacji sam na sam odpowiedziała natomiast. - Wynik końcowy brzmi 32:24, absolutnie niczego nie żałuję.