Puławianie do meczu przystąpili bez kontuzjowanych Dymytro Zinczuka i Krzysztofa Łyżwy, po przerwie spowodowanej urazami do zespołu wrócili za to Piotr Masłowski oraz Rafał Przybylski. Gospodarze sobotnie starcie zaczynali z pozycji faworyta, bo poza atutem własnego parkietu przemawiał za nimi także bilans bezpośrednich starć z MMTS-em. Obie ekipy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy mierzyły się ze sobą aż czterokrotnie i za każdym razem po wyrównanym starciu jako zwycięzcy z parkietu schodzili szczypiorniści Azotów. Tym razem emocji także nie zabrakło, wynik był jednak zupełnie inny.
Premierową odsłonę gry o brąz lepiej rozpoczęli grający w najmocniejszym składzie goście. Podopieczni Krzysztofa Kotwickiego jako pierwsi objęli prowadzenie i nie oddawali go bardzo długo, choć goli i efektownych akcji było na parkiecie jednak jak na lekarstwo. Obie drużyny miały spore problemy ze skutecznością, nie brakowało też prostych, indywidualnych błędów. Kwidzynianie z siedmiu pierwszych bramek aż trzy rzucili po rzutach karnych, w atakach pozycyjnych konsekwentnie obijając słupki i poprzeczki.
Gospodarze na pierwsze prowadzenie w meczu czekali do dwudziestej drugiej minuty, gry na tablicy świetlnej pojawił się wynik 8:7. Niskie prowadzenie gracze Marcina Kurowskiego utrzymali do przerwy, a spory udział w dobrym wyniku mieli zwłaszcza Krzysztof Tylutki i rekonwalescent Masłowski. Na parkiecie nie brakowało nerwów, a wynik przez cały czas oscylował w okolicach remisu. Na prowadzeniu obie drużyny wymieniały się raz za razem, żadna z nich długimi momentami nie była jednak w stanie osiągnąć przewagi wyższej niż jedno trafienie.
Na dziesięć minut przed końcową syreną kwidzynianie, wykorzystując strzelecką indolencję gospodarzy, przełamali impas, doprowadzając do stanu 20:23. Świetna seria podbudowała gości, którzy złapali właściwy rytm i zaczęli grać jak z nut, momentalnie odjeżdżając gospodarzom. Ekipę MMTS-u do przodu pociągnęli doskonale dysponowani Sebastian Suchowicz i Robert Orzechowski, dzięki którym po kilku chwilach różnica dzieląca oba zespoły urosła do pięciu bramek. Na zmniejszenie strat goście miejscowym już nie pozwolili i do niedzielnego meczu puławianie przystąpią z nożem na gardle.
KS Azoty Puławy - MMTS Kwidzyn 25:29 (12:11)
Azoty:
Sokołowski, Grzybowski, Stęczniewski - Bałwas 1, Ćwikliński, Tylutki 5, Kus 2, Szyba 2, Przybylski 3, Grzelak, Masłowski 3, Barzenkou 1, Krajewski 4, Sobol 4, Jankowski.
MMTS:
Suchowicz, Szczecina - Klinger 4, Mroczkowski 2, Orzechowski 7, Peret 2, Adamuszek, Rosiak, Nogowski 2, Górski, Seroka 5, Daszek 5, Rombel 2.
Kary: Azoty - 12 min. (Grzelak - 4 min., Ćwikliński, Tylutki, Kus, Sobol - 2 min.) oraz MMTS - 4 min. (Klinger, Adamuszek - 2 min.).
Sędziowie: S. Pelc, J. Pretzlat (obaj Rzeszów).
Widzów: 700.