Przysłowiowa "powtórka z rozrywki" - podsumowanie sezonu w wykonaniu Aussie Sambora Tczew

Nie tak miał wyglądać kolejny sezon ekipy beniaminka - Aussie Sambora Tczew w Superlidze. Ekipa Giennadija Kamielina miała wywalczyć spokojne utrzymanie się. Okazało się to jednak zbyt trudne.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Przed sezonem

To już drugi sezon w ostatnim czasie, w którym beniaminek z hukiem spadł z najwyższej ligi polskiego szczypiorniaka. Drużyna została co prawda wzmocniona znanymi nazwiskami, jak chociażby: Urszula Lipska, Hanna Strzałkowska, Anna Szott, Dominika Brzezińska czy Justyna Domnik. Jedynie ta ostatnia wywiązała się ze swojego zadania poprawnie. Pozostałe panie, nie wliczając bramkarki z pewnością stać było na więcej. Zatrudniono także nowego szkoleniowca, którym został Giennadij Kamielin.

- Mecze sparingowe pokazały, że możemy walczyć z każdym i taki też mamy zamiar. Mogę zapewnić wszystkich, że żadna z nas przed meczem się nie podda i będziemy walczyć do ostatniej minuty - zapowiadała przed sezonem kapitan tczewskiej siódemki Domnik. Jak się potem okazało wszystkie te działania okazały się być płonne.

Pierwsza runda

Pierwsze spotkanie przeciwko Pogoni Baltica Szczecin wcale jednak nie zapowiadało późniejszej tragedii. Wygrana na terenie zdecydowanie wzmocnionej szczecińskiej siódemki wskazywał, że tczewianki rzeczywiście mogą być w stanie w tej lidze namieszać. Prawdziwym objawieniem w debiucie okazała się być rozgrywająca Domnik. Życie pokazało jednak zgoła coś innego. Na kolejne punkty beniaminka trzeba było czekać do spotkania z... Pogonią Baltica. Co prawda Sambor bliski był zdobycia punktów na terenie elblążanek oraz piotrkowianek, ale oba ich spotkania zakończyły się dwubramkowymi porażkami.

- Brakuje nam siły. Mamy tak skromną ławkę rezerwowych, że nie mamy siły na to, żeby grać całe 60 min. Nie chcę tu zwalać winy jedynie na to. Brakuje nam też skuteczności - mówiła po pierwszych czterech kolejka bramkarka Dominika Brzezińska. Podopiecznym Kamielina nie udało się ograć najsłabszej wówczas Piotrcovii (28:26). Przełamanie miało przyjść na mecz z drugim beniaminkiem ligi - Olimpią-Beskidem Nowy Sącz. Nic takiego jednak nie miało miejsca. W między czasie Samborowi przydarzyła się najwyższa ligowa porażka. Pogromcą okazały się być Miedziowe, które ograły na ich terenie aż 20:35. - Z takim zespołem, jak Zagłębie wystarczą dwa przestoje w meczu i w efekcie mamy 15 bramek różnicy. We własnej hali nie powinnyśmy do tego dopuszczać. Musimy wszystkie wracać do obrony - żaliła się wówczas Urszula Lipska.
Kamielin bardzo krótko pracował w Tczewie. Potem zatrudniła go Politechnika Koszalińska Kamielin bardzo krótko pracował w Tczewie. Potem zatrudniła go Politechnika Koszalińska
Wraz ze zdobywaniem punktów przyszły także inne problemy - finansowe. Z tychże właśnie względów po 9. kolejkach pożegnano się z kazachskim szkoleniowcem. Jego obowiązki przejął jego dotychczasowy asystent Robert Karnowski. Jedyną dobrą informacją było to, że klub nie został wycofany z Superligi. Ostatni mecz pierwszej rundy mógł przynieść beniaminkowi pewien oddech i kolejne dwa oczka. Niestety do tego nie doszło. Zdaniem niektórych przez sędziów. - Jest nam bardzo szkoda meczu z Jelenią Górą, bo te dwa punkty nam się należały. Szkoda tych niewykorzystanych sytuacji, bo nawet przy tak słabym sędziowaniu można było zdobyć dwa punkty - skomentowała tamten mecz liderka tczewianek.

Druga runda

Odmiana miała przyjść na kolejny mecz i rzeczywiście przyszła. Styl gry gospodyń pozostawiał wiele do życzenia, ale punkty udało się zdobyć. Sambor po 12. kolejkach podobnie jak Piotrcovia zgromadził 4. oczka. - Nasze wyniki jak wskazuje tabela nie mogą być zadowalające. Może i w niektórych spotkaniach była okazja na zdobycie większej ilości punktów, ale nie udało się Zespół grał słabiej niż zakładaliśmy, chociaż końcówka I rundy była już bardziej udana. Patrzymy w przyszłość z wiarą, że będzie lepiej - z lekkim optymizmem patrzył w przyszłość trener Karnowski. Ten optymizm podbudowywał fakt, że samborzanki większość meczów miały rozegrać na własnym terenie. Remisy z silniejszymi zespołami - Startem Elbląg oraz AZS-em Politechniką Koszalińską rzeczywiście mógł wskazywać, że beniaminek zaczyna odbijać się od ligowego dna.

Dość szybko jednak okazało się, że to była tylko chwilowa poprawa. Ponowna porażka z piotrkowiankami przywróciła status quo. W dodatku poważnej kontuzji doznała Hanna Strzałkowska, dla której w tym momencie sezon się zakończył. Szczypiornistki Aussie Sambora bardzo chciały zrewanżować się nowosądeczankom. Jednak i ta sztuka im się nie udała. Karnowski największe pretensje miał wówczas nie tylko do swoich podopiecznych, ale również do sędziów tamtego widowiska. - Co zaważyło o porażce? Przede wszystkim nieumiejętność wykańczania akcji. Uważam, że oba zespoły nie grały najlepszej piłki, ale walczyły jak mogły. Całe widowisko popsuli sędziowie, którzy doprowadzili do bardzo brutalnej gry. Uważam też, że kilka gwizdków było niesprawiedliwych.

Z pięciu ostatnich spotkań zespół z Tczewa aż trzy rozgrywał na własnym parkiecie. To jednak nie okazało się być ich atutem. Za każdym razem porażki były dość wyraźne, no może poza spotkaniem z KSS-em Kielce, które to gospodynie przegrały dopiero w samej końcówce. W efekcie najmniej licznej ekipie do fazy play-out przyszło wystartować z dorobkiem zaledwie 6. punktów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×