Zawodnicy mistrza Polski podkreślali przed przyjazdem do Kolonii, że nie jadą tam ani na wycieczkę, ani zobaczyć przepięknej Lanxess Arena, tylko walczyć z całych sił. Tomasz Rosiński po przegranym półfinale z Barceloną przyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl, że po takim meczu czuje się niedosyt, ale jednocześnie zarówno on, jak i jego koledzy mają świadomość, że dali z siebie wszystko. - Mieliśmy niepowtarzalną okazję awansować do wielkiego finału. Szkoda niewykorzystanych okazji, bo mogło się to inaczej potoczyć. Daliśmy jednak z siebie sto procent. Nie wystarczyło to jednak na zespół tej klasy, co Barcelona - wyjaśnia Rosiński.
Kluczowa dla losów meczu półfinałowego okazała się kara dla Denisa Bunticia. - Sędziowie dali się nabrać na cwaniactwo Rutenki i zarządzili dwie minuty kary. Gra w osłabieniu zupełnie nam nie wyszła. Nie sprawdziło się wycofanie bramkarza. To było kluczowe, aczkolwiek w całym spotkaniu mieliśmy swoje okazje, tak samo jak miała je Barcelona. My jednak ich nie wykorzystaliśmy i nie zagramy w finale - dodał Rosiński, który rzucił dla mistrzów Polski dwie bramki.
Niepowtarzalna atmosfera towarzyszy turniejowi Final Four w Kolonii. Zmagania najlepszych drużyn szczypiorniaka Starego Kontynentu mają wspaniałą oprawę, a ogląda je 20 tysięcy widzów. - Komplet widzów, a słychać było tylko pięćset osób z Kielc - śmieje się "Rosa". - Gra w takim towarzystwie, w takiej hali i przy tak fantastycznej atmosferze jest niewątpliwie ogromnym przeżyciem. Dziękujemy serdecznie naszym fanom za wspaniały doping - kończy nasz rozmówca.
Z Kolonii dla SportoweFakty.pl
Maciej Kmiecik