Wylądowali sprawiedliwie - podsumowanie sezonu w wykonaniu Gaz-System Pogoni Szczecin

Celem Pogoni było spokojne utrzymanie się w pierwszym sezonie PGNiG Superligi. Ta sztuka udała jej się już na kilka kolejek przed końcem. - Wylądowaliśmy sprawiedliwie - przyznał prezes Paweł Biały.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Przed sezonem

Podstawowym celem przed sezonem było bezpieczne utrzymanie się, czyli awans do najlepszej "ósemki" w kraju. W jego osiągnięciu pomóc miało sprowadzenie kluczowych zawodników. Do klubu ze Szczecina dołączyli trzej rozgrywający: Michal Bruna, Bartosz Konitz, Mateusz Zaremba oraz skrzydłowy Wojciech Zydroń. - Każdy z nich ma już całkiem spore doświadczenie i swoją klasę. Pozostaje mieć nadzieję, że przekażą to zespołowi i że będzie to naprawdę fajnie wyglądało - oceniał wówczas nową sytuację prezes gazowników Paweł Biały. Jak się później okazało każdy z nich okazał się być dobrym posunięciem, ale to nie był jeszcze koniec zmian.

Dosłownie na kilka dni przed startem sezonu 2012/2013 do drużyny Rafała Białego i Sławomira Fogtmana dołączył jeszcze kołowy Orlen Wisły Płock Zbigniew Kwiatkowski. W trakcie pierwszej rundy (listopad 2012) przyszedł nowy bramkarz z Serbii Tomislav Stojković, a miesiąc później w jego ślady poszedł kolejny reprezentant Polski Łukasz Gierak. W międzyczasie podjęto jeszcze negocjacje z Mariuszem Jurasikiem. Ten jednak wybrał NMC Powen Zabrze. Pomimo rozstań z kilkoma zawodnikami kadra Pogoni liczyła wówczas aż 26 zawodników.
Transfer Kwiatkowskiego okazał się być jedynym niewypałem działaczy ze Szczecina Transfer Kwiatkowskiego okazał się być jedynym niewypałem działaczy ze Szczecina
Pierwsza runda

Nowe twarze w Szczecinie z miejsca miały stanowić o dużej sile tego zespołu. Debiut po 12 latach niebytu w Superlidze wypadł jednak bardzo blado. Ograni zawodnicy Chrobrego Głogów wywieźli dość pewne punkty z parkietu beniaminka (22:28). - Daliśmy... nie powiem czego. Mam nadzieję, że będzie to dla nas zimny prysznic i weźmiemy się do roboty, bo wstyd mi jest za nas wszystkich, za całą drużynę, bo zagraliśmy po prostu beznadziejnie - w bardzo ostrych słowach oceniał postawę swoją i kolegów Filip Kliszczyk. Na pierwsze punkty szczecińscy fani szczypiorniaka jednak długo czekać nie musieli. W drugiej kolejce w spotkaniu beniaminków zdecydowanie lepszym byli gospodarze.

Im dalej w las tym więcej drzew rzecze znane powiedzenie. W przypadku zawodników Pogoni można powiedzieć, że im dalej w rundę tym sprawiali oni rywalom więcej trudu. Mówiło się o nich "papierowy beniaminek". Rzeczywiście tak to mogło wyglądać. Wielką bolączką były wówczas końcówki spotkań. Szczególnie mocno żałować można tej w Zabrzu. - Ta przegrana raczej nie była zasłużona. Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, później zawiodła nasza skuteczność. W obronie oba zespoły walczyły twardo. Ale mecz w końcówce rozstrzygnął się na naszą niekorzyść - powiedział rozgrywający Gaz-System Pogoni Szczecin, Mateusz Zaremba.

Przysłowiowa "powtórka z rozrywki" przyszła także w Lubinie z tamtejszym Zagłębiem. Nieco korzystniej zakończyło się natomiast spotkanie u siebie z MMTS-em. Wówczas goście w samej końcówce doprowadzili do remisu po 28 (pomimo, że w 57. minucie przegrywali już 28:24). Pierwszą część sezonu gazownicy skończyli z dorobkiem 7 oczek, co nie było dla nich zadowalającym wynikiem.

Druga runda

Ta rozpoczęła się zgodnie z planem - od zwycięstwa nad głogowianami. Kolejne dwa spotkania nie wprowadziły jednak do obozu szczecinian oczekiwanego spokoju. Boleć mogła zwłaszcza porażka w Piotrkowie Trybunalskim. Jedynym pocieszeniem mógł być wówczas fakt, że przy równej liczbie punktów wyżej w tabeli byłaby Pogoń, bo przegrała o jedną bramkę mniej. Prawdziwy bój o awans do "ósemki" rozpoczął się od zawodów z Harcerzami. 17 bramek różnicy w tamtym meczu pokazało, jak wielka różnica dzieli oba beniaminki. Podkreślenia wymaga fakt, że podobnym stosunkiem bramek w Przemyślu wygrały jedynie ekipy Vive i Wisły.
Ekipa Jurasika musiała uznać wyższość Pogoni Ekipa Jurasika musiała uznać wyższość Pogoni
Odpowiedź na pytanie o co grać będzie Gaz-System Pogoń miała przyjść jednak dopiero po meczach z Powenem i Zagłębiem. - Przyszedł do nich stary kolega z zespołu Jurasik, który wykonuje dla nich naprawdę dużo roboty na parkiecie. Najważniejsze było to, by jego jakoś zatrzymać. To nam się udało. Jesteśmy zwycięzcami - cieszył się po wygranej z zabrzanami Bartosz Konitz. Jeszcze większa radość i optymizm przyszedł po spotkaniu z Miedziowymi. Gospodarze rozgromili wówczas przyjezdnych 40:27. - Buduje się fajna drużyna. Nie chciałbym zaraz powiedzieć, że wielka, ale silna na pewno i to widać niemalże na każdym kroku i na parkiecie, i poza nim - komentował w tamtym czasie Sebastian Smuniewski.

Awans do play-off gazownicy przypieczętowali wygraną w starciu z KS Azotami Puławy. Spotkanie jednak do łatwych nie należało. - Miałem nadzieję, że w pierwszych 15. minutach zagramy i rzucimy się tak jak na Zagłębie. Powiem uczciwie, że rzeczywiście się rzuciliśmy, ale popełnialiśmy bardzo dużo błędów w obronie. Łamaliśmy linię 3-2-1. Najważniejsze jest to, że z minus 4 zespół się podniósł - mówił Rafał Biały. Ostatnie dwa starcia, choć już większego znaczenia dla układu w tabeli nie miały przyniosły dwie jednobramkowe porażki. Pokazały jednak, że zespół ze Szczecina dysponuje sporym potencjałem, który z meczu na mecz był coraz lepiej wykorzystywany. Duża w tym zasługa obu szkoleniowców Gaz-System Pogoni.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×