Podopieczni Michaela Bieglera powrócili do kraju w dobrych humorach po przekonującym środowym zwycięstwie nad Holandią. W Almere Polacy zagrali na dobrym poziomie przez raptem dwadzieścia minut meczu, jednak w zupełności wystarczyło to do pokonania jednego z outsiderów grupy 5. Pojedynek z drugim z nich, Ukrainą, nie powinien przynieść naszym szczypiornistom najmniejszych problemów.
W przeciwieństwie do starcia z reprezentacją Oranje, w wypowiedziach biało-czerwonych nt. rywala zza wschodniej granicy brak już kurtuazji. Ukraińcy to handballowa druga, o ile nawet nie trzecia liga, i wygrana z nimi jest obowiązkiem zawodników Bieglera. I choć Polacy narzekają już na zmęczenie wyczerpującym sezonem a myślami są przy wczasach, w zielonogórskim Centrum Rekreacyjno-Sportowym zapowiadają walkę na najwyższym poziomie dla zgromadzonego tam kompletu publiczności.
- Mecze czerwcowe wyglądają podobnie. Każdy z nas jest już zmęczony sezonem, ma wszystkiego dość. Myślimy o urlopach. Zawsze z dużą przyjemnością gramy jednak w Polsce. Mobilizujemy się i przeciw Ukrainie zagramy dobre zawody - mówił po powrocie do kraju Karol Bielecki. "Kola" był jednym z liderów naszego zespołu w Holandii i w Zielonej Górze być może otrzyma trochę więcej luzu. Biegler, mając już pewny awans w kieszeniu, w niedzielny wieczór powinien dać bowiem więcej szans gry przesiadującym sporo na ławce zmiennikom.
Biało-czerwoni na plac boju z pewnością wyjdą w składzie podobnym jak w Almere, z czasem jednak wraz z kilkubramkową przewagą możliwość występu powinni zaliczyć Michał Daszek, Przemysław Krajewski, Kamil Syprzak, Marcin Wichary, Michał Szyba i niegrający w Holandii Paweł Podsiadło. Nawet tak zmieniony skład naszej kadry nie powinien mieć większych problemów z nawiązaniem do wysokiego zwycięstwa z pierwszyego meczu z Ukraińcami, wygranego w Zaporożu 29:20.