Chciałbym razem z kibicami świętować powrót do Superligi - rozmowa z Adrianem Konczewskim, bramkarzem Nielby Wągrowiec

Adrian Konczewski zdecydował się podpisać kolejny kontrakt z Nielbą. Bramkarz MKS-u, który z Wągrowcem związany jest ładnych parę lat, ocenia aktualną sytuację w drużynie oraz ruchy transferowe.

Piotr Werda: Za nami rozgrywki ligowe sezonu 2012/2013. Nie udało się wam osiągnąć celu, jakim było wejście do Superligi. Jaki był miniony sezon dla ciebie?

Adrian Konczewski: Nie był on do końca spełniony. Nie jestem w pełni z niego zadowolony. Mogło być lepiej. Przecież wszyscy liczyliśmy na awans. Zabrakło jednego meczu. Nie załamujemy jednak rąk. W następnym sezonie walczyć będziemy dalej. Może uda się go zakończyć pełnym sukcesem. Wtedy będę bardziej zadowolony.

Jak wyglądała w tym czasie rywalizacja na twojej pozycji?

- W zakończonym sezonie dysponowaliśmy trzema bramkarzami. Między słupkami stałem z Norbertem Witkowskim oraz Waldemarem Mielczarkiem. Waldek wystąpił chyba w trzech spotkaniach. Pokazał się w nich, podobnie jak Norbert, z bardzo dobrej strony. W większości spotkań broniłem oczywiście z Norbertem. Najczęściej graliśmy po połowie. Uzupełnialiśmy się na parkiecie. Rywalizacja prowadzona była w jak najbardziej sportowy sposób. W tym roku udało się nam porozumieć i współpraca między nami układała się w miarę pozytywnie.

Andrzej Marszałek pozytywnie ocenił miniony sezon w twoim wykonaniu. Przyznał jednak, że pozostał pewien niedosyt. Być może trener bramkarzy chciał zawiesić tobie poprzeczkę jeszcze wyżej?

- Wydaje mi się, że nasz szkoleniowiec ma niedosyt związany z niespełnieniem naszego celu przedsezonowego, czyli awansu do Superligi. Każdy z nas, zawodników, jak i również kibiców, czuje w związku z tym jakiś niedostatek.

W jakich nastrojach drużyna Nielby udała się na przerwę urlopową?

- Nie opuściliśmy Wągrowca w pełni zadowoleni, ponieważ nie udało się nam awansować. Wracamy jednak 15 lipca, aby rozpocząć przygotowania do ligi. Będziemy starać się dawać z siebie wszystko i walczyć w przyszłym sezonie o Superligę na sto procent.

Nie mogłeś się już doczekać wakacji?

- Sezon ligowy był długi. Podobnie jak dwa lata temu, aż do ostatniego meczu towarzyszyła nam niepewność. Przez to, do końca nie opuszczał nas stres. Cieszę się, że ten sezon wreszcie się skończył. Nerwy na pewno dały się nam we znaki. Zasłużony odpoczynek po tak długich rozgrywkach ligowych przyda się każdemu z nas.

Szeregi Nielby opuściła dwójka doświadczonych graczy. Na wągrowieckim parkiecie nie zobaczymy już Aleksandra Kryszenia oraz Bartosza Witkowskiego. Jak mocno odbije się na sile zespołu ich brak?

- Z Olkiem graliśmy wspólnie przez rok. Był to nasz pierwszy prawoskrzydłowy. Wraz z Pawłem Smolińskim dobrze się uzupełniali. Władze naszego klubu muszą pomyśleć o wzmocnieniu tej pozycji. Może należy szukać nowego prawoskrzydłowego w drugim zespole. Ktoś musi uzupełnić stratę i wspomóc Pawła. Samemu gra się trudno. Z drugim graczem, który odszedł od nas, Bartkiem Witkowskim grałem od samego początku mojej kariery w Wągrowcu. Było to siedem długich sezonów. Trzy lata w pierwszej lidze, trzy lata w Superlidze, potem znów jeden sezon w pierwszej lidze. Jest mi bardzo przykro, że "Witka" nie będzie już wśród nas. Był to filar naszej obrony. Współpracowaliśmy razem przez długie lata. Odszedł jednak, aby dalej rozwijać swoją karierę. Nikt mu nie ma tego za złe. Życzymy jemu powodzenia. Wszyscy będziemy trzymać za niego kciuki. Nasi trenerzy będą mieli teraz duży problem, żeby w jakiś sposób zastąpić "Witka". Nie jest to jednak zadanie niewykonalne, choć bardzo trudne. Szkoleniowcy nie będą mieli innego wyjścia i z pewnością coś wymyślą.

Wzbogaciliście się o nowego rozgrywającego. Kontrakt na dwa lata podpisał grający poprzednio w Czuwaju Przemyśl Bogdan Oliferchuk. Co sądzisz o nowym nielbiście?

- Jest to bardzo ciekawy zawodnik. Dobrze się rusza na parkiecie. Przy naszym zeszłorocznym braku rozgrywających, sądzę, że jest to dobry ruch transferowy ze strony Nielby. Myślę, że będziemy mieli spore wsparcie z jego strony. Nie wiem, czy wągrowieccy kibice kojarzą naszego nowego rozgrywającego? Ja pamiętam go z ubiegłorocznego spotkania barażowego, w którym walczyliśmy z Czuwajem. Gracz ten narzucał nam wtedy sporo bramek. Przegraliśmy rywalizację z drużyną z Przemyśla i odpadliśmy z Superligi. Zawodnik ten raz nam przeszkodził. Mam nadzieję, że teraz się zrehabilituje i pomoże w awansie.

Wiadomo już, że oprócz Bogdana Oliferchuka do zespołu dołączy kilku młodych wychowanków Nielby. Będzie to na pewno: Patryk Skrzypczak, Mateusz Radzicki oraz Robert Kamyszek. Dotychczas występowali oni z drużyną rezerw w II lidze. Czy mogą oni w pewnym stopniu zapełnić luki kadrowe po tych, co odeszli?

- Sądzę, że tak. Dysponują bardzo dobrymi warunkami fizycznymi. Będą wzmocnieniem naszej ekipy. Zdążyliśmy już z nimi trochę potrenować i przypatrzeć się nim. Widać, że posiadają spore aspiracje i duże możliwości.

Twoja dyspozycja strzelecka w niektórych meczach robiła wrażenie. Czy jest szansa, abyś został zawodnikiem z pola?

- (Śmiech) Raczej jest to niemożliwe. Udało się rzucić bodajże trzy bramki. Na zawodnika z pola się jednak nie nadaję. Całe życie stałem przecież w bramce. Nie ma takiej opcji.

Podpisałeś nowy kontrakt z Nielbą. Zdecydowałeś się więc dalej pozostać w Wągrowcu. Czy nie kusiło cię, aby związać się z innym klubem, zmienić środowisko?

- W Niebie gram już sporo czasu. Najpierw w pierwszej lidze, potem w Superlidze, z której spadliśmy. Bardzo chciałbym, abyśmy z powrotem awansowali. Poświęciłem wągrowieckiemu klubowi oraz jej kibicom kawałek swego życia. Chciałbym razem z nimi świętować powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Mam nadzieję, że uda się nam ta sztuka w kolejnym sezonie.

Źródło artykułu: