Edward Jankowski (trener SPR-u Lublin): W drugiej połowie zagraliśmy dokładnie to samo co przez ostatni kwadrans w meczu w Warszawie. To był najsłabszy okres w naszej grze. Zawodniczki popełniły dużo błędów technicznych. Widać też było, że na parkiecie nie do końca potrafią się jeszcze zrozumieć. Dziewczyny, które doszły do nas latem, czyli Rukaite, Wolska i Repelewska potrzebują jeszcze trochę czasu na zgranie się z resztą zespołu. Wiadomo, że nie da się tego nadrobić w dwa lub trzy tygodnie. Mamy na razie dziewięć zawodniczek na najwyższym poziomie, jednak jeśli zmienimy trójkę rozgrywających, w grę wkrada się sporo nerwowości. Nie wygląda to dobrze, ale z czasem powinno być lepiej.
- Pierwsza siódemka w miarę się rozumie. Trzeba jeszcze poprawić grę w obronie. Oczekuje tego po najbliższym spotkaniu w Gdańsku. Powinniśmy zagrać tam znacznie lepiej, tym bardziej, że do składu wracają Monika Marzec i Izabela Puchacz. Jeśli miałbym na coś narzekać, to wciąż na mankamenty w grze defensywnej. Poprawa obrony wpłynie również korzystnie na wyprowadzanie kontrataków. Być może wtedy będziemy się cieszyć z jeszcze wyższych zwycięstw.
Waldemar Szafulski (trener akademiczek): Mecz w Rudzie Śląskiej kosztował nas wiele sił. Do przerwy przegrywaliśmy tam czteroma bramkami, aby wygrać dwoma. Dzisiaj tej energii starczyło na kwadrans. Zabrakło także dwóch podstawowych zawodniczek: Doroty Czekaj i Marty Goraj. Pierwsza być może nie zagra nawet do końca sezonu. Tą drugą najprawdopodobniej zobaczymy już w europejskich pucharach. Jeśli chodzi o dzisiejsze kontuzje to dopiero po przyjeździe do Koszalina okaże się jak poważne one są.
Magdalena Chemicz (bramkarka SPR-u): Zawsze walczymy do końca. Trener kolejny raz dziś pokazał, że gramy też całym składem. Chcemy powalczyć w Pucharach i to jest dla nas priorytetem. Takie mecze są dla nas ważne, bo dają możliwość ogrania. Na treningach można ćwiczyć wszystko, ale te najważniejsze elementy ćwiczy się w czasie meczu. Dziewczyny ciągle się zgrywają. Te, które przyszły jeszcze gdzieś tam tempa nie czują, muszą wejść w mecz, ale myślę, że to wszystko fajnie się układa. Z meczu na mecz gramy coraz lepiej i oby tak dalej.