Michał Gałęzewski: Jak byś ocenił swoją obecną formę po sezonie straconym z powodu kontuzji?
Damian Moszczyński: Na dzień dzisiejszy czuję się bardzo dobrze. Przygotowywałem się sam i miałem świadomość, że okres przygotowawczy będzie dla mnie cięższy. Miałem doświadczenia z poprzednich lat i wiedziałem że czekają mnie w Gdańsku większe obciążenia. Poświęciłem dużo czasu, by przygotować się kondycyjnie.
Niestety w ostatnich latach więcej czasu spędziłeś w gabinetach lekarskich, niż na boisku...
- Zgadza się. Analizując to wszystko, zdrowie mi nie dopisywało. Miałem jednak mnóstwo czasu, aby przeanalizować swoje przygotowania i starałem się zrobić tak, by organizm mógł funkcjonować. Zobaczymy, czy to się sprawdzi.
Nie jesteś w końcu tak zaawansowany wiekowo, by już teraz musieć kończyć karierę. Są starsi zawodnicy, którzy nadal są w bardzo dobrej dyspozycji. Wierzysz w to, że i tobie się to uda?
- Każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie i nie można generalizować. Miałem takie przypadłości jak każdy inny. Jeszcze czuję się na siłach jako zawodnik i nie wypaliłem się. Czuję głód piłki, więc pozwala mi to trenować i próbować grania. Po drugie przygotowywałem się w przeanalizowany przeze mnie sposób. Chcę sprawdzić, czy to będzie funkcjonowało w grze.
W ubiegłym sezonie nie wychodziłeś zbyt często w barwach Polskiego Cukru Pomezanii...
- Miały na to wpływ przede wszystkim moje problemy zdrowotne i kłopoty z barkiem. Przechodziłem artroskopię, był on operowany. Jest to już poza mną i chcę spróbować. Nie ukrywam, że tęsknię za piłką ręczną, dlatego tu jestem.
W swoim ostatnim sezonie spędzonym w Wybrzeżu byłeś królem strzelców ligi. Historia zatacza koło?
- Jestem sportowcem i życzyłbym sobie powtórki (śmiech). Na dzień dzisiejszy tak do tego podchodzę, że jestem w pełni zaangażowany, ale mam świadomość jak wygląda moja forma i jakie mogą mnie czekać konsekwencje. Niczego nie zapewniam i niczego nie obiecuję. Chcę spróbować i zobaczymy co z tego będzie.
Jak wspominasz czasy gry w Wybrzeżu?
- Bardzo dobrze i nie będę tego ukrywał. Właśnie grając w Gdańsku osiągnąłem największe sukcesy osobiste oraz zespołowe. Okres ten bardzo dużo mnie nauczył jako zawodnika i jako człowieka.
Obecnie w Wybrzeżu trenuje aż 21 zawodników i ćwiczycie dwa razy dziennie. Jak byś ocenił te zajęcia?
- Te treningi są dosyć mocne. Wiadomo, że to okres w którym przygotowujemy się do sezonu i aby organizm przygotował się do większych obciążeń w trakcie rozgrywek, muszą one takie być. Ja nie narzekam, po prostu robię to, co trener zaleca. Mam nadzieję, że organizm się zaadaptuje do wysiłku.
Jak byś ocenił jakość tej drużyny?
- Mając do dyspozycji takich fachowców jak Daniel Waszkiewicz i Damian Wleklak, co jest połączeniem rutyny z młodością, chłopaki będą bardzo szybko piąć się w górę. Widać wyraźnie, że są oni odpowiednio wyselekcjonowani i mają potencjał. Szkoleniowcy Wybrzeża potrafią ukształtować zawodników, aby ich przygotować do poważnego grania w przyszłości. Młodość ma to do siebie, że czasem może brakować zimniejszej krwi. Nikomu tu źle nie życzę, ale wiem to po sobie bo sam to przeszedłem (śmiech). Mam nadzieję, że nasze doświadczenie pozwoli pomóc drużynie w kluczowych sytuacjach. Z drugiej strony ta energia może się udzielać nam, starszym zawodnikom i będzie to fajnie współpracowało.
Jak na tę chwilę wygląda kwestia twojego kontraktu w Gdańsku?
- Na razie rozmawiałem z Damianem Wleklakiem i jest to dla mnie okres próbny, który potrwa 3-4 tygodnie. Na dzień dzisiejszy czuję się dobrze, przygotowywałem się sam i jestem w dobrej dyspozycji. Czas pokaże jak to będzie. Jeszcze nie rozmawiałem o sprawach kontraktowych, ale cieszę się, że przychodzę na treningi. Jak wszystko będzie szło we właściwym kierunku, to porozmawiamy wspólnie o zasadach współpracy.
Do kiedy dajesz sobie czas?
- Jak zaczęły się przygotowania, to rozmawialiśmy o miesiącu, więc pod koniec sierpnia będzie wszystko jasne. Doskonale rozumiem włodarzy klubu i trenerów. Moja przeszłość jest dla każdego otwarta. Były problemy ze zdrowiem, jednak jak będzie w porządku, to mam nadzieję że jeszcze troszkę pogram. Można powiedzieć słowa, że historia zatoczyła koło. Odchodząc z Wybrzeża nigdy nie myślałem, że będę mógł wrócić do tego klubu, a jak się okazuje powoli tu wracam. To też ma dla mnie duże znaczenie. To moje ostatnie lata gry, więc fajnie by było w tym klubie zakończyć karierę. Nie chciałbym prognozować. Żyję tym, że idę na trening i się przygotowuję.
Wiadomo jakie cele ma Wybrzeże w tym sezonie. Myślisz że byłbyś w stanie grać jeszcze w PGNiG Superlidze?
- Wszystko zależy od mojej formy. Muszę słuchać swojego organizmu, który daje mi różne znaki. Na chwilę obecną mogę zapewnić tylko to, że nie zabraknie mi serca. Nie jest tak, że nie chce mi się grać, bo chcę sam zadecydować o swojej karierze, a nie aby mnie wyeliminowało zdrowie. Chciałbym grać w PGNiG Superlidze, ale mając w pamięci ostatnie sezony wolę być ostrożny w przyrzeczeniach.