Witalij Nat: Nawet Usain Bolt by nie zdążył

- Nie przywiązujemy roli do wyników sparingów. Traktujemy je treningowo, jako okazję do przećwiczenia pewnych wariantów - mówi Witalij Nat, doświadczony rozgrywający Górnika Zabrze.

Górnik Zabrze po ostatnich sparingowych niepowodzeniach odprawił z kwitkiem Viret CMC Zawiercie i Piotrkowianina zwyciężając różnicą kolejno czternastu i dziewięciu bramek. Zawodnicy śląskiego zespołu do wyników podchodzą z umiarkowanym optymizmem.

- Viret nie był to przeciwnik z Superligi, więc do wyniku podchodzimy spokojnie. Potraktowaliśmy ten mecz treningowo, próbując nowych rozwiązań taktycznych. Chcieliśmy zagrać do przodu i cieszy, że te bramki padały, ale znowu za dużo ich straciliśmy z tyłu. Nie możemy zbierać trzydziestu bramek od takiego zespołu - przyznaje Witalij Nat, rozgrywający zabrzan.

Śląska drużyna ostatnich kilkanaście dni zamierza wykorzystać na usunięcie wszelkich niedoskonałości. - Widzimy, że robimy postęp, a forma idzie w górę. Naszym celem jest trafić z dobrą dyspozycją już na pierwszy mecz w Kielcach. Drużyna jest nowa i niektóre rzeczy idą nam trochę wolniej niż się spodziewaliśmy, ale jestem pewny, że możemy powalczyć - zapewnia Ukrainiec.

Witalij Nat jest spokojny o formę Górnika Zabrze przed inauguracją PGNiG Superligi
Witalij Nat jest spokojny o formę Górnika Zabrze przed inauguracją PGNiG Superligi

Górniczy zespół w ostatnich pojedynkach zaprezentował kilka widowiskowych akcji, w których piłka chodziła jak po sznurku. - Mamy kilka zagrań dokładnie rozpisanych. Gramy na pamięć, ale i tak wiele zależy od tego, na co pozwoli przeciwnik. Nam akurat Viret w ofensywie pozwalał na wiele, co udało nam się wykorzystać - uśmiecha się gracz Trójkolorowych.

Zabrzanie nie najlepiej poradzili sobie w poprzednich grach kontrolnych w Płocku i Puławach. - Do sparingów nie można przywiązywać zbyt dużej wagi. My traktujemy je jako formę treningów i wynik nie jest najważniejszy. Ważne jest, żebyśmy się rozumieli taktycznie. Każdy musi znać swoją rolę na boisku, żeby w lidze to wyglądało jak należy - wskazuje dwukrotny mistrz Polski.

Przeciwko zawiercianom trener Patrik Liljestrand grając w osłabieniu ściągał z boiska bramkarza, wpuszczając w jego miejsce zawodnika z pola. Rolę tę pełnił m.in. Nat, którego konto obciąża bramka rzucona przez Viret z własnego pola bramkowego. - Piłka była super rzucona i nawet Usain Bolt by do tej akcji nie zdążył. Wcześniej zrobiliśmy fajną akcję, ale piłka odbiła się obok bramkarza, on ją złapał i rzucił na pustą bramkę. W lidze będziemy też tego próbować, miejmy nadzieję, z lepszym skutkiem - puentuje zawodnik drużyny z Wolności.

Źródło artykułu: