Podrażniony Górnik rozbił pierwszoligowca - relacja z meczu Górnik Zabrze - Viret CMC Zawiercie

Szczypiorniści Górnika Zabrze na pierwszoligowym Virecie CMC Zawiercie powetowali sobie ostatnie sparingowe klęski w Płocku i Puławach, rozbijając niżej notowanego rywala... 14 bramkami.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Od solidnej bury rozpoczął się dla piłkarzy Górnika Zabrze poniedziałkowy poranek. Trener Patrik Liljestrand podczas porannych zajęć poddał analizie ostatnie występy swoich podopiecznych w meczach z Orlen Wisłą Płock i Azotami Puławy, wyrzucając zabrzanom wszelkie mankamenty. To solidnie podrażniło ambicje śląskiej drużyny, która wyżyła się na pierwszoligowcu z Zawiercia.

- Spokojnie, spokojnie - pokrzykiwał w pierwszych fragmentach poniedziałkowego sparingu z linii bocznej boiska trener zabrzańskiej drużyny. Szwedzki szkoleniowiec mógł mieć jednak powody do zadowolenia. Trzy pierwsze akcje meczu jego podopieczni wykończyli bowiem po profesorsku i po niespełna trzech minutach prowadzili już 3:0. Wtedy też po raz pierwszy o czas poprosił trener Viretu Giennadij Kamielin.

To pomogło podopiecznym kazaskiego szkoleniowca w krótkiej perspektywie czasu zdobyć dwie bramki, ale i tak początek spotkania stał pod znakiem dominacji zabrzan, którzy z minuty na minutę powiększali swoją przewagę.

W 11. minucie gry na tablicy wyników widniał wynik 10:3, a potem gospodarze zanotowali słabszy okres, przez następne cztery minuty zdobywając zaledwie jedną bramkę, tracąc przy tym dwie. Środkowa faza pierwszej części gry była w ogóle słabszym widowiskiem.

Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach przed przerwą mecz na nowo zyskał wigoru, a Górnik na przerwę schodził ze spokojnym, dziewięciobramkowym prowadzeniem. Zanim jednak tak się stało, na piętnaście sekund przed gwizdkiem na przerwę trener Liljestrand przy stanie 19:11 poprosił o czas, po którym Trójkolorowi rozegrali najładniejszą akcję pierwszej części gry, którą celnym rzutem wykończył Aleksandr Bushkov.

Początek drugiej połowy był dynamiczny z obu stron, ale swoją robotę robili głównie gospodarze. Po pięciu minutach gry po przerwie na tablicy widniał wynik 26:13, a każda kolejna akcja zabrzan przynosiła ekipie PGNiG Superligi kolejne trafienia. W efekcie tego po niespełna siedmiu minutach drugiej połowy Trójkolorowi prowadzili już piętnastoma bramkami.

Wtedy też Liljestrand zdecydował się na kolejny eksperyment. Z boiska na dwie minuty wyleciał Łukasz Stodtko, a Szwed zdecydował się wycofać z gry Artura Banisza, wpuszczając jako szóstego gracza ofensywnego Witalija Nata. Kiedy tylko zawiercianie wychodzili z kontrą Ukrainiec błyskawicznie zmieniał się z Baniszem, a ten zastopował dwie groźne akcje Viretu.

Raz jednak Nat spóźnił się ze zmianą, w efekcie czego goście zdobyli efektowną bramkę, po rzucie... Jakuba Kruka, bramkarza gości, po którym piłka przeleciała praktycznie przez cały plac gry i wpadła do pustej bramki. Mimo to podobny manewr trener Górnika zdecydował się zastosować w ostatnim kwadransie spotkania, kiedy z boiska wyrzucony został Adam Twardo, a rolę bramkarza pełnił wtenczas Kamil Mokrzki.

Ostatecznie zabrzanie ani na moment nie stracili jednak kontroli nad wynikiem, stale utrzymując co najmniej dziesięciobramkowe prowadzenie.

Sparingowe granie w letnim okresie przygotowawczym Górnik zakończy sparingowym dwumeczem z Piotrkowianinem. Najpierw w czwartek zabrzanie zagrają na wyjeździe, zaś w piątek w próbie generalnej przed ligą zaprezentują się ponownie zabrzańskiej publiczności.

Górnik Zabrze - Viret CMC Zawiercie 44:30 (20:11)

Górnik: Kornecki, Banisz - Niedośpiał 1, Nat 4, Mokrzki 4, Stodtko 2, Kubisztal 2, Jurasik 5, Bushkou 11, Twardo 3, Kapłon 1, Kandora 7, Mogielnicki 2, Piątek 1, Bednarczyk 1.

Viret: Kot, Kruk 1 - Kapral 6, Zagała 4, Pakulski 3, Kijowski 1, Szymański 1, Kąpa 4, Komalski 2, Kowalski 6, Makaruk 2.

Kary: Górnik - 4 min., Viret - 4 min.

Kolejna kontuzja Patryka Kuchczyńskiego. Kiedy wróci do gry?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×