Sosnowiczanie po zwycięstwie w pierwszej kolejce doznali bolesnej porażki, gdyż rywale z Kalisza obnażyli ich braki.
- MKS zagrał bardzo dobre zawody, a my, niestety, słabe. Graliśmy bez pięciu zawodników praktycznie z podstawowego składu. W meczu było widać zdecydowaną różnicę potencjałów, do tego na początku meczu wypadł nam Mariusz Kalisz (doznał kontuzji stawu skokowego i musiał jechać do szpitala - wyj. red.) i mieliśmy bardzo duży problem na środku rozegrania. Kilku naszych zawodników jest nauczycielami, a w Sosnowcu trwał coroczny festiwal piłki ręcznej "Sosnowiec Cup", który dziennie trwa 14-16 godzin, bo mecze toczą się od samego rana. Na pewno to gdzieś się odbiło na chłopakach, ale wiedzą, gdzie są, jaka jest różnica poziomów między zespołami - wyjaśnił trener Krzysztof Adamuszek.
Początkowo Zagłębiacy dotrzymywali kroku rywalom, ale nie trwało to zbyt długo. Ostatecznie MKS Kalisz triumfował 36:24. - Szkoda, że tak wysoko przegraliśmy, ale cóż, może to i lepiej, że moi podopieczni widzą ile jeszcze przed nimi pracy. Obawiałem się tego spotkania, bo zbiegło się kilka rzeczy - graliśmy bez pięciu zawodników, także mieliśmy braki w składzie, a do tego wypadł nam jeszcze Kalisz. Mamy inne cele niż nasz rywal, my walczymy o utrzymanie, a kaliszanie walczą w czubie tabeli. Idziemy dalej - podkreślił.
Czy po meczu z MKS-em w Sosnowcu mają powody do optymizmu? - Myślę, że tak - przyznał trener Adamuszek, który jednak nie ukrywał, że porażka odbiła się na jego podopiecznych.
- Sobotni mecz udał się kaliszanom, widać było, że byli mocno przygotowani, zresztą widać bardzo dużą różnicę potencjałów w umiejętnościach, nawet w warunkach fizycznych. Walczymy i mam nadzieję, że wywalczymy utrzymanie. To jest nasz cel na ten sezon. Mam nadzieję, że chłopcy będą robić postępy. Troszkę też się wystraszyli kaliszan, choć byli nastawieni bardzo bojowo do pojedynku, ale widać było, że przy niektórych rzutach ręka drżała. To są takie niuanse, których nie da się, niestety, oszukać. W początkowej fazie meczu było to widać. W naszej grze było dużo nieprzemyślanych zagrań, nieprzygotowanych rzutów i goście bezlitośnie nas karali za to kontrami, bo bardzo dużo bramek zdobyli właśnie z kontr - powiedział.
Zagłębie Sosnowiec jest młodą drużyną, która z każdego meczu wyciąga wnioski. - Jest to pożyteczna nauczka dla chłopaków, a ja mam nadzieję, że za dwa dni podniosą głowy do góry, bo czują się troszeczkę zbici. W piłce ręcznej nie ma przypadków, to jest bardzo długa praca i jestem dobrej myśli, mam nadzieję, że wywalczymy utrzymanie i będziemy dalej budować drużynę w Sosnowcu - zaznaczył Krzysztof Adamuszek.