Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka przygodę z najwyższą klasą rozgrywkową rozpoczęli od wyjazdowych porażek. Beniaminek na tarczy wracał z Mielca i Puław, choć - zwłaszcza w drugim z wymienionych spotkań - stać go było na walkę o komplet punktów. Ostatecznie na premierowe zwycięstwo legionowianie musieli poczekać do starcia z MMTS-em Kwidzyn.
- Przede wszystkim popełniliśmy dużo mniej błędów niż we wcześniejszych meczach. Byliśmy skuteczniejsi w ataku i walczyliśmy od pierwszej do ostatniej minuty - wyjaśnia Albin w rozmowie ze SportoweFakty.pl. KPR w sobotę popełnił tylko dziewięć błędów własnych, a więc ponad dwa razy mniej niż w Puławach. Przeciwko kwidzynianom beniaminek wcale nie pokazał jednak optimum swoich możliwości.
- Potrafimy grać lepiej i tak powinno być w każdym kolejnym meczu. Latem dołączyło do nas kilku nowych zawodników, stąd trudno się dziwić, że nie wyglądamy jeszcze na parkiecie do końca tak, jak powinniśmy. Postęp jednak jest i teraz pozostaje nam tylko czekać na kolejne spotkania i kolejne punkty - nie kryje były reprezentant Polski.
Za tydzień legionowianie zagrają na wyjeździe z SPR Chrobrym Głogów. Beniaminek zadebiutuje tym samym na szklanym ekranie, sobotnie spotkanie będzie bowiem pokazywane w telewizji. Następnie KPR podejmie w Arenie Legionowo Gwardię Opole oraz zmierzy się z Górnikiem Zabrze.