Wybrzeże Gdańsk obronną ręką wyszło z minionej rywalizacji ligowej. Nadmorska drużyna po niezwykle emocjonującym starciu pokonała na swoim terenie Nielbę Wągrowiec 22:21. Najskuteczniejszym graczem w zespole gości, który otrzymał wysokie noty od swojego szkoleniowca, był Michał Tórz. - Był naszą wyróżniającą się postacią. W trzech dotychczas rozegranych kolejkach był wiodącym zawodnikiem. Widać ogrom pracy, który włożył zarówno w okres urlopowy, jak i przygotowawczy do nowego sezonu - chwalił swojego podopiecznego Paweł Noch.
Sam Michał Tórz po zakończeniu pojedynku z gdańszczanami nie był do końca zadowolony ze swojej postawy. - Żałuję trzech swoich rzutów. Najpierw pod koniec pierwszej połowy trafiłem w słupek. Ostatnie dwa rzuty, które były ważne dla losów spotkania, nie były najlepsze w moim wykonaniu. Trafiłem chyba wówczas w bramkarza. Gdybym się bardziej przyłożył do nich, być może byłoby inaczej. Mam za to do siebie trochę pretensji. Pod koniec spotkania nie towarzyszyło mi zdenerwowanie. Chyba zabrakło już trochę sił, bo grałem prawie przez całe sześćdziesiąt minut - tłumaczył rozgrywający wągrowieckiego MKS-u.
Zdaniem nielbisty, słowa pochwały należą się wągrowieckiemu bramkarzowi, który zaprezentował się bardzo dobrze. - Nasza obrona też spisywała się bez zarzutu. Spotkania z Wybrzeżem mają wysoką stawkę. Chcemy w nich wypaść jak najlepiej i awansować do Superligi. Wiemy, o co gramy. To samo dotyczy naszego rywala z Gdańska. To był przede wszystkim mecz walki. Mogę tak powtarzać bez końca. Emocjonalnie na pewno wytrzymaliśmy to spotkanie. Przegrywaliśmy już kilkoma bramkami. Potrafiliśmy mieć okres lepszej gry, gdzie doszliśmy przeciwnika. Mecz układał się falami. Najpierw prowadziła jedna strona, potem był czas, gdzie dominował drugi zespół. Duża w tym zasługa bramkarzy obydwu drużyn. Jednak kilka błędów zadecydowało o zwycięstwie Wybrzeża - komentował "Misiek".