- Ostatnie treningi odbywały się, co tu dużo mówić, w bardzo ograniczonym składzie. Ciężko się wówczas pracuje, ciężko przeprowadzić jakieś sensowne zajęcia, tym bardziej że w składzie jest mnóstwo juniorek - wyznała jeszcze przed ostatnim meczem w 2013 roku opiekunka Jelonki, Małgorzata Jędrzejczak. Jej drużyna do starcia z Energą AZS Koszalin przygotowywała się m.in. bez Beaty Skalskiej, a tuż przed spotkaniem do składu po kontuzjach wracały Natalia Winiarska oraz Aleksandra Uzar. W związku z tym Jędrzejczak musiała się skorzystać z usług młodych i całkowicie niedoświadczonych zawodniczek.
W meczu z koszalińskim rywalem szansę występu otrzymały m.in. 18-letnia Kinga Damaziak oraz 16-letnia Aleksandra Oreszczuk, a średnia wieku zawodniczek z pola nie licząc dwóch najbardziej doświadczonych - Lidii Żakowskiej i Małgorzaty Buklarewicz, wyniosła niecałe 20 lat (19,78)! Gra tak młodym składem musiała odbić się na wyniku starcia z brązowymi medalistkami z zeszłego sezonu. Pomimo wysokiej porażki (24:31), trener Jędrzejczak zadowolona była z postawy swych podopiecznych.
- Za każdym razem powtarzam tym młodym zawodniczkom, że cokolwiek by nie zrobiły na boisku, to będzie to dla nich na plus. Ich celem jest oczywiście zagranie bez błędu, czyli bez podania w ręce przeciwniczki, bez błędu w obronie i ogrania przez przeciwniczkę. Zdobywanie bramek nie jest teraz ważne. One jeszcze mają czas na grę, a ja też nie mogę zrzucić na nie ciężaru i odpowiedzialności za wyniki - mówi Jędrzejczak.
Opiekunka Jelonki ma nadzieję, że trwająca ponad miesiąc przerwa w zmaganiach pozwoli jej zawodniczkom wyleczyć kontuzje i powrócić do regularnych treningów. - Z niecierpliwością czekałam na koniec rundy. Mamy teraz trochę czasu, żeby siostry Mączki wróciły do gry, żeby też Beata Skalska wyleczyła w pełni uraz. To właśnie jest nadzieja dla Jeleniej Góry, bo jak na razie brakuje mi rozgrywających i mocnych punktów w obronie - kończy trenerka KPR-u.