Od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego meczu z SPR Chrobrym Głogów na boisku trwała dominacja Górnika Zabrze. Jedynym momentem, w którym głogowianie przy Wolności nie przegrywali było kilkadziesiąt pierwszych sekund spotkania, kiedy utrzymywał się wynik bezbramkowy. Pierwsza bramka dla śląskiej drużyny worek jednak rozwiązała i nie oddali oni już prowadzenia do końca meczu.
- Rozegraliśmy kolejny dobry mecz w naszej hali. Problemy, z jakimi się zmagaliśmy były głównie na wyjeździe. Dobrze mecz rozpoczęliśmy, graliśmy twardo i wysoko w obronie, wyprowadzając groźne kontry. Potem z minuty na minutę naszą przewagę powiększaliśmy. Cieszymy się ze stylu, w jakim to zwycięstwo odnieśliśmy i oby każdy mecz przynosił kolejny progres - mówi Bartłomiej Tomczak, skrzydłowy zabrzan.
Górnik mecz rozpoczął od efektownego prowadzenia 5-0. - Chcieliśmy od samego początku pokazać Chrobremu, że nie ma co liczyć na sprawienie niespodzianki i korzystny wynik. Udało się, radość jest duża i niecierpliwie czekamy na kolejne mecze, bo chcemy piąć się w tabeli - zapowiada zawodnik śląskiej drużyny.
Obok niezłej skuteczności w ofensywie wielkie uznania należą się zabrzańskiej drużynie za postawę w obronie. - Zwracaliśmy w przerwie reprezentacyjnej szczególną uwagę na to, żeby poprawić naszą grę w defensywie. W meczu z Chrobrym się to udało i czujemy, że ten progres jest widoczny. Nie popadamy jednak w huraoptymizm, bo trzeba to potwierdzić w kolejnych meczach - podkreśla 28-latek.
Głogowianie przez cały mecz stanowili jedynie tło dla drużyny Patrika Liljestranda. - To nie Chrobry zagrał słaby mecz, a my potrafiliśmy narzucić rywalowi nasze warunki. Bardzo ciężko pracujemy, bo pierwsza część sezonu nie była w naszym wykonaniu rewelacyjna. Chłopaki, którzy wrócili ze zgrupowania reprezentacji Polski także swoją jakość do drużyny wnieśli - analizuje Tomczak.
Lewoskrzydłowy Górnika swoją formą w ostatnich meczach imponuje. Chrobremu rzucił siedem bramek, mając na koncie w tym sezonie już 29 trafień. O miejsce w kadrze Michaela Bieglera upominać się jednak nie zamierza. - To selekcjoner podejmuje decyzje, kto dostanie powołanie. Ja jestem od grania, a nie od oceniania - puentuje gracz drużyny z Wolności.