- Mamy niesamowite problemy kadrowe jeśli chodzi o kontuzje. Praktycznie sześciu zawodników z pola było zdolnych do gry, z czego dwóch na pięćdziesiąt procent. Tragedia - mówił po spotkaniu w Zielonej Górze trener drużyny z Wielkopolski, Ryszard Kmiecik. - Nie możemy się z tego wygrzebać, a dodatkowo kolejne kontuzje doszły nam w ostatnim meczu ligowym z AZS-em Warszawa - dodał opiekun leszczynian załamując ręce.
W środowy wieczór trener Realu Astromalu Leszno nie mógł w pełni skorzystać z usług Krzysztofa Misiaczyka, Dawida Wesołka, Piotra Łuczaka, Huberta Szkudelskiego i Jakuba Wieruckiego, a dodatkowo w trakcie zawodów niegroźnego urazu nabawił się Michał Przekwas. - Dwóch ludzi ma naderwane barki, w Zielonej Górze odnowiła się jeszcze kontuzja Przekwasowi. Dramat - podsumował Kmiecik.
Tak osłabiony Astromal dzielnie stawiał czoła drugoligowym Akademikom przez pierwszą część zawodów, zakończoną nieznacznym prowadzeniem gospodarzy (14:13). W drugiej połowie zespół z Zielonej Góry odjechał przyjezdnym, przejmując kontrolę nad wydarzeniami tuż po wznowieniu gry i nie pozwalając rywalom na odwrócenie losów rywalizacji czy choćby odrobienie części strat.
Ekipa z Winnego Grodu zasłużenie zwyciężyła 29:23, zwłaszcza w drugiej połowie pokazując sporą determinację, skrzętnie korzystając na problemach rywali. Trener Kmiecik zmartwiony był natomiast fatalną sytuacją kadrową przed kolejnymi meczami ligowymi. - Nie da się grać w ten sposób, nie da się grać w ogóle jak się nie ma zmienników. Czekają nas ciężkie czas - dodał na koniec.
AZS UZ Zielona Góra - Real Astromal Leszno 29:23 (14:13)