Krzysztof Lijewski: Mieliśmy trochę obaw przed tym meczem

Vive Targi Kielce zmiażdżyły w meczu wyjazdowym Górnika Zabrze udowadniając, że głosy mówiące o kryzysie mistrza Polski są przesadzone. Piętnaście bramek różnicy mówi bowiem wszystko o różnicy klas.

Po serii nie najlepszych występów w handballowej Lidze Mistrzów szczypiorniści Vive Targów Kielce na parkietach PGNiG Superligi Mężczyzn ekipa Bogdana Wenty odniosła przekonujące i wysokie zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze. Dla śląskiej drużyny była to pierwsza domowa porażka w tym sezonie.

- Mieliśmy trochę obaw przed tym meczem. Mieliśmy świadomość, że w Zabrzu będzie ciężko, ale i tak wiedzieliśmy, że musimy wygrać. Był to mecz o życie i pokazaliśmy styl, jakiego w naszym wykonaniu ostatnio widać nie było - ocenia Krzysztof Lijewski, gracz kieleckiej drużyny.

Krzysztof Lijewski nie potrafił ukryć zadowolenia z wysokiego zwycięstwa w Zabrzu
Krzysztof Lijewski nie potrafił ukryć zadowolenia z wysokiego zwycięstwa w Zabrzu

Mistrz Polski dominował na boisku od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Pierwszych kilka akcji dało Vive pięciobramkowe prowadzenie, które potem z minuty na minutę kielczanie stopniowo powiększali. Ostatecznie do przerwy prowadzili dziesięcioma, a po końcowym gwizdku piętnastoma bramkami.

- Górnik jest silną drużyną i wynik meczu nie do końca odzwierciedla potencjał tego zespołu. To nie zabrzanie zagrali słabo, ale nam na boisku wychodziło prawie wszystko. Mieliśmy bardzo dobrą skuteczność w ataku, a Sławek Szmal też wyłapał kilka bardzo ważnych piłek. Cała drużyna ciężko na to zwycięstwo zapracowała - przyznaje "Lijek".

Reprezentant Polski nie chce komentować ostatnich zawirowań w klubie. - W ostatnich dniach porozmawialiśmy ze sobą, ale wszystko co najważniejsze zostaje w szatni. Myślę, że swoją grą w tym meczu pokazaliśmy, że głosy mówiące o konfliktach czy kryzysach w naszej szatni były błędem. Mamy świadomość, że zawiedliśmy w kilku ostatnich meczach, ale taki jest sport i nie da się wszystkiego wygrywać - puentuje lider drużyny z Hali Legionów.

Komentarze (0)