To spełnienie moich marzeń - rozmowa z Jakubem Łucakiem, reprezentantem Polski

Jakub Łucak meczem z Serbią zadebiutuje na mistrzostwach Europy. - Jeszcze w połowie grudnia nie potrafiłem sobie tego wyobrazić - mówi skrzydłowy reprezentacji Polski.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Kamil Kołsut: Byłeś zaskoczony, kiedy selekcjoner powiedział ci w piątek, że jedziesz na mistrzostwa Europy?

Jakub Łucak: Szczerze mówiąc, to kiedy w połowie grudnia pojawiłem się na zgrupowaniu w Pruszkowie, wyjazd do Danii wydawał mi się bardzo daleką podróżą i nawet nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Na początku stycznia wziąłem jednak udział w turnieju na Węgrzech, wystąpiłem tam w kilku meczach i wydaje mi się, że dałem trochę selekcjonerowi do myślenia na temat decyzji, jaką ma podjąć. Jestem bardzo szczęśliwy, że będzie mi dane zagrać na tych mistrzostwach.

Już na początku zgrupowania pechowego urazu doznał Michał Daszek. Wiadomo, że z kłopotów kolegów nie wolno się cieszyć, ale nie było tak, że ta sytuacja podziałała na ciebie mobilizująco, bo szansa wyjazdu nieco się powiększyła?

- Nie myślałem o tym na pewno w ten sposób, że Michał opadł. Nie życzyłem mu tego w żaden sposób. Takie sytuacje wolę rozstrzygać w sportowy sposób. Z pewnością jednak właśnie dlatego doczekałem się mojej szansy, że zarówno Michał, jak i Patryk mieli pewne problemy zdrowotne.

Turniej na Węgrzech był w kontekście twojego powołania decydujący?

- Na pewno miał on duże znaczenie dla selekcjonera.

W trakcie Turnieju Noworocznego po raz pierwszy w życiu miałeś okazję mierzyć się z zawodnikami z wyższej, europejskiej półki, a już za moment będziesz musiał stawić czoła Francuzom i Serbom.

- To był mój debiut w kadrze na tak wysokim poziomie. Po raz pierwszy miałem okazję zagrać przeciwko takim znakomitościom jak Filip Jicha, Petr Stochl czy Siergiej Rutenka. Była to dla mnie nowość i duże wyzwanie.

Środa, godziny popołudniowe. Mecz trwa, dostajesz piłkę, wybijasz się ze skrzydła, a przed tobą staje Thierry Omeyer. Nie zadrży ręka?

- Mamy w drużynie psychologa, więc na pewno będę mógł z nim nad tym popracować. To wszystko jest spełnieniem moich marzeń. Będę robił to, co kocham i dam z siebie wszystko.

Czujesz się już integralną częścią tej drużyny? Mam przede wszystkim na myśli to, co dzieje się poza boiskiem.

- W ciągu ostatniego miesiąca zdążyłem się w zespole zaaklimatyzować. W kadrze panuje dobra atmosfera, starsi koledzy fajnie mnie przyjęli. Dużo mi pomagają i podpowiadają. Bardzo sobie to cenię. Dzięki temu mogę podnosić swój poziom. To są złote rady.

Wejście w drużynę z pewnością ułatwiło ci to, że nie byłeś sam. Do ścisłej kadry reprezentacji Polski odważniej zapukał także Michał Szyba.

- Tak. Jest nas dwóch i mam nadzieję, że uda nam się dobrze reprezentować barwy naszego kraju.

Z jakimi nadziejami jedziemy na mistrzostwa Europy?

- Tak, jak powiedział trener Biegler: na początku musimy się skupić na tym, aby wyjść z grupy, a potem - już w trakcie trwania turnieju - zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądało. Dopiero wówczas będziemy mogli sobie odpowiedzieć na pytanie o to, na co nas stać.

Teraz kadra, a za kilka miesięcy wypadałoby pomyśleć o transferze do lepszego klubu?

- Na razie staram się nad tym nie zastanawiać. W tym momencie najważniejsza jest reprezentacja, a kontrakt w klubie wciąż mnie obowiązuje, więc takiego tematu w ogóle nie ma.

Jesteś fanem szczypiorniaka? Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Kliknij i polub nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×