Może to my będziemy czarnym koniem? - rozmowa z Arturem Siódmiakiem, byłym reprezentantem Polski

Artur Siódmiak, ekspert telewizyjny i były reprezentant Polski, wskazuje swoich faworytów Mistrzostw Europy 2014 oraz ocenia szanse polskich szczypiornistów na sukces podczas turnieju w Danii.

Maciej Wojs
Maciej Wojs

Maciej Wojs: Poniedziałkowym meczem z Serbami zaczniemy rywalizację podczas Mistrzostw Europy 2014. Po marnym wyniku osiągniętym na mistrzostwach świata w Hiszpanii, na co stać biało-czerwonych w Danii?

Artur Siódmiak: To ciężko powiedzieć w tej chwili. W naszej kadrze jest potencjał, nadal mamy dobrych graczy, to taka mieszanka rutyny i doświadczenia z młodością. Gdybym miał ocenić nasze szanse, to uważam, że miejsce w pierwszej ósemce jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Cały czas należymy do tej ścisłej światowej czołówki i to mimo tych zmian, mimo tego, że sceptycy powiedzą że jest jakiś kryzys. Na pewno jest gorzej niż było, bo medali nie zdobywamy, ale cały czas gramy na imprezach rangi mistrzowskiej i podczas ostatnich mistrzostw tak naprawdę jeden mecz zadecydował o tym, że odpadliśmy w 1/8 finału. Wygralibyśmy go i już bylibyśmy w ćwierćfinale.

Zaczynamy wspomnianym meczem z Serbami. W ostatnim czasie toczyliśmy z nimi wyrównane boje i pewnie podobnie będzie i tym razem.

- Dodatkowo jest to mecz otwarcia, dojdzie do tego presja mediów, sami zawodnicy naładowani emocjami i oby obyło się bez zbędnej nerwowości. Serbia jest drużyną, z którą w ostatnich latach różnie się nam wiodło. To takie typowe walczaki i tutaj trzeba będzie walczyć o każdy metr boiska. Chłopaków czeka ciężki bój.

Potem przyjdzie nam zagrać z Francuzami. Trójkolorowi swoją drogą mają co udowodnić w Danii po słabym występie na poprzednich mistrzostwach Europy.

- I to jest faworyt naszej grupy. Mimo że mają obecnie zmianę pokoleniową, to non stop posiadają utalentowaną grupę graczy i zawsze mierzą wysoko. To już jednak nie są ci hegemoni, którzy wygrywali wszystko w ostatnich dziesięciu latach. Ta kadra jest w przebudowie i już nie prezentuje się już tak jak kiedyś.

Kończymy z Rosjanami, którzy, wyłącznie teoretycznie, wydają się najsłabszą drużyną w grupie.

- Znamy ich bardzo dobrze, bo kilkukrotnie graliśmy z nimi ostatnio. Zresztą jest to drużyna, która łapie się do tej europejskiej czołówki dość regularnie. Ostatnio bez medali, ale cały czas to trudny rywal, choć zdecydowanie w naszym zasięgu.

To jak? Grupę kończymy z sześcioma punktami?

- Życzyłbym sobie żebyśmy wyszli z kompletem punktów z grupy, ale nie można popadać też w hurraoptymizm. Wszystkie mecze na mistrzostwach Europy są ciężkie i nie będzie nam łatwo o punkty w żadnym z nich. Każdy mecz będzie bardzo zacięty i jeżeli będą jakieś różnice bramkowe, to na pewno niewielkie. Bardzo ważne będzie żeby te nasze filary reprezentacji, bracia Jureccy, Jaszka, Jurkiewicz, Krzysiek Lijewski czy Sławek Szmal pociągnęli wynik, zmotywowali resztę zawodników, w trudnych chwilach dali sygnał i wzięli ciężar gry na swoje barki.
Skoro już zszedłeś na temat personaliów, to muszę zapytać Cię o brak powołania dla Patryka Kuchczyńskiego. Byłeś zaskoczony decyzją trenera Bieglera?

- Patryk od wielu lat był etatowym reprezentantem Polski i tak, byłem zaskoczony. To doświadczony zawodnik, w wielu imprezach brał już udział. My jednak nie widzieliśmy treningów i nie wiemy jak prezentował się on i Łucak. Trener Biegler na pewno wie co robi i wybrał w jego ocenie najlepszych graczy. Czas wszystko zweryfikuje.

Na wielką imprezę wraca też Piotr Wyszomirski, który znalazł się w drużynie kosztem Marcina Wicharego.

- Wyszomirskiego nie widziałem od dłuższego czasu, ale ta jego rywalizacja z Wicharym była zacięta. Od kiedy Piotrek wyjechał na Węgry słuch po nim trochę zaginął dla kibiców w Polsce. Długo go w kadrze nie było, otrzymał teraz kredyt zaufania i zobaczymy jak sobie poradzi w Danii.

Mówiłeś, że Polaków stać na miejsce w czołowej ósemce. Kogo typujesz do półfinałowego kwartetu?

- Duńczycy grają u siebie i oni celują tylko w złoto. Hiszpanie są w lekkiej przebudowie, ale na pewno też będą liczyć się w walce o mistrzostwo. Do tego dochodzi Chorwacja i chyba Francja. To nadal bardzo doświadczony zespół i mogą powalczyć o półfinał. Faworytami są jednak Chorwaci i Duńczycy i taki typuję finał.

A kto miałby zostać czarnym koniem turnieju? - Każda impreza ma taką drużynę i zastanawiam się kto zostanie nim w tym roku. Może to być Białoruś, która z imprezy na imprezę gra coraz lepiej, Jurij Szewcow wykonuje tam kapitalną pracę. Może to będziemy my, to tak trochę optymistycznie, może Austria odpali. Początkowo typowałem do tego miana także Islandię, ale ze względu na lekkie kłopoty kadrowe oni chyba aż tak liczyć się nie będą.

Tak naprawdę większość drużyn, może nie licząc Norwegów czy Czarnogóry może tutaj poważnie namieszać. Taka specyfika turnieju.

- Dokładnie. Różnice pomiędzy drużynami typu Polska, Węgry, Islandia, Białoruś, Rosja czy Serbia są bardzo nieduże. To tak naprawdę jest jednak bramka w jedną stronę, albo w drugą.

Mówiliśmy już o faworytach i czarnych koniach mistrzostw, o kim będziemy mogli zaś mówić w kategorii rozczarowania?

- Na mistrzostwach nie ma Słoweńców i Niemców, więc to już jest spore zaskoczenie. Wśród drużyn grających na mistrzostwach myślę, że szybko do domu wrócą Norwegowie lub Węgrzy, zwłaszcza ci drudzy pod nieobecność Nagy'a mogą mieć spore problemy. Mistrzostwa Europy to taka impreza, że wszystko jest tutaj możliwe. Jedna kontuzja, komuś wypadnie czołowy zawodnik i wszystko może być już zupełnie inne. Przykład Czechów - zabraknie Jichy i po trzech meczach wrócą do domu.

W poniedziałkowy wieczór będziemy mogli spokojnie zasiąść przed telewizorem i z optymizmem oczekiwać meczu z Serbami?

- Przy takim wyrównanym poziomie na dobrą sprawę decydować będzie dyspozycja dnia. Ważne, by ominęły nas kontuzje. Przeważnie Krzysiek Lijewski zmagał się w trakcie mistrzostw z jakimiś urazami, raz grał nawet z naderwanymi więzadłami pobocznymi. Jak te wszystkie nasze atuty zbierzemy w jakąś jedną całość, to możemy ugrać dobry wynik.

Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×