Wielkopolanie w zeszłotygodniowym starciu z liderem I ligi mężczyzn gr. A nie mieli większych szans. Wybrzeże zasłużenie wygrało 34:25, choć drużynie trener Marcina Pietruszki oddać należy, że w pierwszej połowie postawiła rywalom twarde warunki. - Rozegraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, tak do 25. czy 27. minuty ta gra fajnie się nam układała. Dobrze graliśmy w obronie, dobrze bronił Jarek Płóciniczak. W końcówce pierwszej połowy trzeba było jednak zrobić trochę zmian, dać odpocząć niektórym chłopakom i nie ma co ukrywać, że więcej pola manewru i lepszych zmienników miało Wybrzeże. To zrobiło różnicę plus parę naszych prostych błędów - podsumowywał po końcowym gwizdku opiekun Wolsztyniaka.
Wolsztynianie końcówkę pierwszej połowy przegrali 1:6, równie źle zaczęli też drugą część spotkania (1:4) i Wybrzeże szybko wypracowało sobie kilkubramkową przewagę, której nie oddało do końcowego gwizdka. - W końcówce dałem pograć trochę chłopakom, którzy nie grali dotychczas zbyt dużo, by zebrali cenne doświadczenie. Wynik jest trochę nieprzyjemny, bo myślę że na tak wysoką porażkę nie zasłużyliśmy - oceniał Pietruszka.
Po porażce trener gospodarzy starał się szukać jednak pozytywów w grze swojej ekipy. Bez wątpienia ucieszyła go dyspozycja Jarosława Płóciniczaka, który po powrocie Michała Kapeli do Głogowa został pierwszym bramkarzem drużyny. - To był jaśniejszy punkt naszej drużyny. Trochę obawiałem się o jego występ, ale zagrał bardzo dobrze. Mam nadzieję, że ten mecz go odbudował i uwierzył w siebie, bo jest dobrym bramkarzem. Liczę na jego wsparcie i mam nadzieję, że utrzyma taką dyspozycję w Gdyni - dodał Pietruszka.
W sobotnim spotkaniu z Kar-Do Spójnią wolsztynianie poszukają więc pierwszych punktów w drugiej rundzie rozgrywek. W ich składzie może jednak zabraknąć obrotowego Artura Chrapy, który przed tygodniem doznał kontuzji w meczu z Wybrzeżem.