ŚKPR Świdnica rozgromił gości z Lublina 33:20 (14:10). Zwycięstwo dało miejscowym satysfakcję i nieco podreperowało nadwątlone w ostatnim czasie morale, ale nie było mowy o specjalnym fetowaniu tego sukcesu. Beniaminek ze wschodniej Polski stawił się na Dolnym Śląsku w zaledwie dziewięcioosobowym składzie i nie miał poważnych argumentów, aby skutecznie powalczyć o sprawienie niespodzianki. - Oczywiście wierzyłem w swój zespół, ale spodziewałem się, że ten mecz może tak wyglądać jak wyglądał. W pierwszej połowie jeszcze walczyliśmy, ale w drugiej zaczął się odjazd Świdnicy. Trudno, żeby było inaczej. Przyjechaliśmy w dziewięciu, ŚKPR miał pełną ławkę, w tym co najmniej dziesięciu zawodników na zbliżonym poziomie. Nasza sytuacja kadrowa jest bardzo trudna. Nawet boję się wymieniać kto jest kontuzjowany, bo pewnie kogoś bym pominął - tłumaczy opiekun akademików Jakub Ignaszewski.
W składzie gości zabrakło między innymi najlepszych strzelców: Dmitrija Afanasjewa i Dominika Jurka. Tego pierwszego w Lublinie już nie będzie, bo skusiła go oferta walczącego o awans do I ligi KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.
Mimo koszmarnych kłopotów lublinianie rozpoczęli z animuszem i po dwóch trafieniach Jakuba Buksińskiego oraz jednym Jakuba Jabłońskiego w piątej minucie objęli prowadzenie 3:1. Jeszcze w trzynastej minucie był remis 4:4, ale z czasem zaczęła się zarysowywać przewaga ŚKPR-u. Do przerwy gospodarze wypracowali cztery gole zaliczki (14:10).
Po zmianie stron przewaga miejscowych była już bardzo wyraźna. Nie do zatrzymania był Krzysztof Misiejuk, który na boisku był dokładnie wszędzie. Wykańczał kontrataki, rzucał z koła i z drugiej linii. Gdyby koledzy z drużyny grali na podobnej skuteczności, ekipa z Lublina wyjechałaby ze Świdnicy z bagażem grubo ponad czterdziestu goli.
Trener Krzysztof Terebun tasował składem, dając szansę gry całej szesnastce zawodników. Świdniczanie grali z dużym zaangażowaniem, ale po meczu opiekun Szarych Wilków nie był specjalnie zachwycony grą swoich podopiecznych. - Typowałem mecze dla Sportowych Faktów. Przy naszym powiedziałem, że jak nie teraz, to kiedy? Wygraliśmy i oczywiście cieszę się z tych dwóch punktów, ale do gry zespołu mam sporo zastrzeżeń.
ŚKPR Świdnica - AZS UMCS Lublin 33:20 (14:10)
ŚKPR: Bajkiewicz, Potocki - Misiejuk 9, Piędziak 4, K. Rogaczewski 3, Brygier 3, P. Rogaczewski 3, Węcek 2, Rzepecki 2, Motylewski 2, S. Makowiejew 2, Chaber 1, Pułka 1, Dębowczyk 1, Krzaczyński, Bieżyński
AZS UMCS Lublin: Gajecki, Kiciak - Buksiński 6, Kowalik 4, Brodziak 4, Jabłoński 3, Lewtak 2, Goral 1, Graboś
Kary: ŚKPR 12 minut, AZS UMCS 4 minuty
Karne: ŚKPR 1/1, AZS UMCS 2/1
Przebieg meczu: 5' 1:3, 10' 3:3, 15' 7:4, 20' 9:6, 25' 11:7, 30' 14:10, 35' 16:11 , 40' 17:12, 45' 20:13, 50' 25:15, 55' 29:16, 60' 33:20
Sędziowali: Gratunik,(Zielona Góra), Wołowicz (Ostrów Wlkp)
Widzów: 212