Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w ekipie gości był Kacper Adamski. Rozgrywający Siódemki Miedź Legnica rzucił aż 10 bramek i często brał na siebie ciężar gry w trudnych momentach w ataku. Najczęściej zdobywał gole po efektownych zwodach i rzutach z drugiej linii. Przez pierwsze 15 minut tylko on potrafił pokonać bramkarza Śląska, Marcina Schodowskiego.
- Przyjechaliśmy tutaj po prostu powalczyć. Chcieliśmy sprawić niespodziankę, ale wynik, niestety, mówi sam za siebie. W pierwszych minutach meczu zagraliśmy zbyt nerwowo. "Coś tam" zaczęło nam wychodzić dopiero w 45-50. minucie. To już oczywiście za późno. Moim zdaniem najbardziej w naszym wykonaniu zawiodła obrona i skuteczność. Myślę, że przewaga Śląska tkwi w jego szerokiej i wyrównanej ławce rezerwowych. Doświadczeni zmiennicy to ważny punkt tej drużyny. My takiej sytuacji kadrowej nie mamy - podsumował spotkanie Adamski.
Na podobne kwestie zwrócił uwagę trener legnickiej drużyny zapytany o to, co nie zafunkcjonowało w jego zespole w spotkaniu z WKS-em.
- Myślę, że wszystko po trochę. Przede wszystkim słaba gra w defensywie, statyczna gra w ataku oraz brak powrotu do kontry. Te błędy pozwoliły wrocławianom "odskoczyć" aż na 8-10 bramek już po pierwszych 15. minutach. Początek w naszym wykonaniu ustawił mecz. Ciężko jest się wtedy podnieść i odrabiać straty z zespołem, który dotychczas nie przegrał żadnego meczu, jest zdecydowanym liderem naszych rozgrywek i, co najważniejsze, posiada bardzo wyrównany skład. Trener Aleksander Malinowski może swobodnie wpuszczać zawodników z ławki, ponieważ oni nie osłabiają, ale utrzymują wysoki poziom sportowy drużyny - mówi Piotr Będzikowski.
Siódemka Miedź Legnica zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli. W następnej, 16. kolejce spotkań 1 ligi grupy B zmierzy się u siebie z dziewiątym zespołem w stawce - Ostrovią Ostrów Wlkp.
