W zespole gospodarzy po kilkutygodniowej przerwie pojawił się wreszcie na boisku Piotr Żak. Kibice długo oczekiwali na powrót rozgrywającego i bardzo liczyli na jego dobrą grę w sobotnim meczu. To właśnie on otworzył wynik meczu, zaś po chwili z rzutu karnego trafił Łukasz Hataś i gospodarze prowadzili 2:0. Gospodarze zdominowali pierwsze minuty, w których imponowali spokojem w defensywie, oraz pewnością w ataku. Bardzo dobrze spisywał się między słupkami Filip Jarosz, który obronił rzut z linii 7. metra wykonywany przez Andrzeja Brygiera. Jedyne bramki dla Szarych Wilków ze Świdnicy zdobyli Stanisław Makowiejew i Kamil Rogaczewski. W 15. minucie gospodarze całkowicie zasłużenie prowadzili 9:6.
Akademicy cały czas prowadzili różnicą 2-3 bramek, lecz kiedy mieli okazję na podwyższenie prowadzenia, marnowali swoje okazje w ofensywie. Zespół prowadzony przez Krzysztofa Terebuna otrząsnął się po słabym początku, a bramkę kontaktową w 21. minucie zdobył Krzysztof Misiejuk (11:12). W tym momencie trenerzy AZS-u postanowili wziąć przerwę na żądanie, która najwyraźniej poskutkowała, gdyż Harcerze bardzo szybko odskoczyli gościom z Dolnego Śląska na 4 bramki i z taką przewagą zeszli do szatni.
Drugą połowę, podobnie jak pierwszą, otworzył indywidualną akcją Piotr Żak. Po tej bramce nastąpił wyraźny przestój w grze przemyślan. ŚKPR nie tylko zniwelował stratę, z jaką zakończyli pierwszą część meczu, ale sam wyszedł na prowadzenie po trafieniu młodszego z braci Makowiejew - Władysława. Podobny przestój przytrafił się jednak również Szarym Wilkom i dzięki temu AZS ponownie wypracował sobie przewagę 4 bramek. Skutecznością imponował Łukasz Hataś, a wspomagali go liderzy przemyskiej ekipy - Mateusz Kroczek, Maciej Kubisztal i Damian Misiewicz. Jedynym problemem gospodarzy były rzuty karne. Prawdziwą zmorą dla wykonujących rzuty z 7. metra zawodników był Dariusz Bajkiewicz.
Ostatnie 10 minut należało do Świdniczan, którzy drugi już raz w całym meczu zdołali zanotować efektowną serię kilku bramek z rzędu i wyrównać stan spotkania (55. minuta - 28:28). Sama końcówka była pełna dramaturgii i niespodziewanych zwrotów akcji. Najpierw kontrę wykorzystał Maurycy Kostka i AZS znów wyszedł na prowadzenie. Po chwili rzut zawodnika ŚKPR-u obronił świetnie Paweł Sar, a przed Akademikami otworzyła się szansa na wygranie tego spotkania. Kiedy Piotr Żak po raz piąty w sobotnim pojedynku pokonał golkipera rywali wydawało się, że już nic nie może się stać zespołowi Piotra Kroczka i Przemysława Korobczaka.
Jak się okazało, było to tylko i wyłącznie złudzenie. Na 40 sekund przed końcem akcję rzutem ze skrzydła wykończył niezawodny w tym meczu Kamil Rogaczewski i świdniczanie znów złapali kontakt z ekipą gospodarzy. Goście zdecydowali się na indywidualne krycie, w celu szybkiego odebrania piłki, zaś sztab trenerski miejscowych poprosił o 60-sekundową przerwę. Po wejściu na boisko Harcerze popełnili jednak kardynalny błąd, gdyż na boisku pojawiło się ośmiu zawodników. Efektem była dwuminutowa kara dla Kostki i piłka dla ŚKPR-u. Przyjezdni nie wykorzystali swojej szansy - piłkę po bloku obronił Sar. Bramkarz AZS-u zdecydował się na daleki rzut do bramki rywala, który bez problemu obronił Błażej Potocki. Do końca pozostało 5 sekund. Świdnicki golkiper bez zastanowienia 30-metrowym podaniem obsłużył niekrytego Krzysztofa Misiejuka, który równo z końcową syreną zdobył wyrównującą bramkę.
AZS Przemyśl - ŚKPR Świdnica 30:30
AZS: Sar, Jarosz - Misiewicz 5, Kostka 1, Dejnaka 3, Błażkowski 1, Hataś 6, Kalinowski, Kroczek 4, Kubisztal 5, Żak 5
ŚKPR: Bajkiewicz, Potocki - Misiejuk 3, Więcek 2, Pędziak 2, Władysław Makowiejew 5, Chaber, Kamil Rogaczewski 11, Motylewski, Stanisław Makowiejew 4, Brygier 2, Patryk Rogaczewski, Dębowczyk 1
Kary:
AZS: 8 min.
ŚKPR: 6 min.
Sędziowie: Mirosław Hagdej, Wojciech Bosak (obaj Sandomierz)
Widzów: 150