Z Vive nigdy nie ma lekko - rozmowa z Wojciechem Jedziniakiem, skrzydłowym Gaz-System Pogoni Szczecin

Mecz trzeciej z pierwszą drużyną w ligowej tabeli zakończył się zgodnie z oczekiwaniami. - Ten zespół to klasa sama w sobie - przyznał skrzydłowy Gaz-System Pogoni, Wojciech Jedziniak.

Krzysztof Kempski: Przed meczem było wiadomo, że z Vive Targami Kielce czekać was będzie niesamowicie ciężka przeprawa, nie tylko przez liczne kontuzje, i to się potwierdziło.

Wojciech Jedziniak: Ten zespół to klasa sama w sobie. Jeśli z nimi jakikolwiek inny zespół miałby mieć lekką przeprawę, to byłbym bardzo zaskoczony. Grają zawsze na równym poziomie. Dają z siebie 100 proc. Z taką drużyną nigdy nie ma lekko.

Wasz rywal stracił w Szczecinie aż 31 goli, a to jest jednak całkiem sporo.

- Myślę, że tak, ale na pewno nie można tego tak rozpatrywać. Oni na pewno mają jakieś założenia. Na każdy mecz coś ćwiczą, coś kombinują, układają swoją taktykę pod inne zespoły i na pewno pod Ligę Mistrzów, więc ciężko jest to oceniać. Tam na pewno trener zebrał jakieś informacje.

Dotknął was ostatnio spory pech, bo inaczej tego nazwać nie można. Liczne kontuzje mocno utrudniają wam zadanie utrzymania tego, co osiągnęliście w pierwszej części sezonu.

- Taki jest sport. Taka jest piłka ręczna. Szczęście w postaci braku kontuzji jest na pewno bardzo ważnym ogniwem w osiągnięciu jakiegoś konkretnego sukcesu. Mamy to nieszczęście. Paweł Krupa i Mateusz Zaremba wypadli ze składu. My musimy jednak walczyć i się starać, tak jak w meczu z Vive. Mam nadzieję, że pokazaliśmy to, że nie odpuszczamy i pomimo osłabień będziemy walczyć. Tylko to nam pozostaje.

Wiadomo już co się stało Bartoszowi Konitzowi (rozmowa przeprowadzona zaraz po meczu z Vive)? Jest to coś poważnego?

- Powiem szczerze, że tego nie wiem. Bartek w trakcie meczu był w szpitalu, więc niedługo się dowiemy, co tam się stało.

Jedziniak był tym, który zastąpił Konitza
Jedziniak był tym, który zastąpił Konitza

Z konieczności to właśnie pan musiał zagrać na prawym rozegraniu. To był pana debiut na tej pozycji w karierze, czy już wcześniej tak się zdarzało?

- Na poziomie seniorskim zagrałem na niej pierwszy raz. Natomiast w wieku juniora właśnie od prawego rozegrania rozpoczynałem swoją przygodę z piłką ręczną. Tego jednak nie można porównywać. Tego dnia sprzyjało mi trochę szczęścia. Była to dla mnie spora odmiana.

Przyznam szczerze, że nie miał pan respektu przed tym, że naprzeciw pana stoją w obronie tak utytułowane nazwiska. Te rzuty z dalszej odległości zrobiły wrażenie.

- Był to chyba jakiś młodzieńczy entuzjazm i próba skończenia akcji, którą rozpoczęli koledzy. Akurat wyszło tak, że piłka poszła do mnie. Myślę, że gdyby był tam Łukasz Gierak czy jakiś inny rozgrywający, starałby się to wykorzystać i rzucić w podobny sposób.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Mierzył pan sobie kiedyś wysokość, na jaką pan skacze po odbiciu w górę? Dlaczego o to pytam. Jest pan osobą średniego wzrostu, a wyskok ze wstrzymaniem ręki może robić wrażenie.

- Szczerze powiem, że nie wiem (śmiech). Nie mierzyłem.

Gazownicy, mimo osłabień, znajdą sposób na Zagłębie?
Gazownicy, mimo osłabień, znajdą sposób na Zagłębie?

Następnym waszym rywalem będzie Zagłębie Lubin. Przeciwnik z zupełnie innej półki. Tam jednak punkty zdobyć musicie, jeśli chcecie tę lokatę dalej utrzymać.

- Dokładnie tak. Tym meczem z Górnikiem Zabrze sami utrudniliśmy sobie sytuację. Wiadomo jednak, że to są porównywalne mecze. Zawsze można go oceniać, że zagraliśmy słabiej bądź lepiej. To jest jednak sport. Zawsze ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa. Jeśli chcemy utrzymać to 3. miejsce, to musimy zagrać tak, jak to pokazaliśmy w ostatnim meczu. Tanio skóry nie sprzedamy i będziemy walczyć do samego końca. Zagłębie też potrzebuje punktów. Gramy u nich. To będą ciężkie zawody, ale zagramy o zwycięstwo i po to tam jedziemy.

Źródło artykułu: