Starcie w Mielcu było dla ekipy z województwa łódzkiego niezwykle istotne. Walczący o miejsce w fazie play-off podopieczni Rafała Kuptela na parkiecie faworyzowanego rywala musieli zgarnąć komplet punktów, w przeciwnym razie ich szanse na znalezienie się w czołowej ósemce spadały do minimum. Piotrkowianie przespali jednak pierwszą część rywalizacji i do szatni zeszli przegrywając 10:17.
- Dla nas był to bardzo ważny mecz, zresztą jak wszystkie do końca drugiej rundy. Chcieliśmy zagrać jak najlepsze spotkanie, ale początek nie ułożył się po naszej myśli - powiedział na pomeczowej konferencji skrzydłowy Tomasz Mróz. Piotrkowianin spore problemy miał zwłaszcza z wykańczaniem dogodnych sytuacji rzutowych. - Tu brawa dla Krzysia Lipki, który nas troszkę skarcił. Mieliśmy dużo stuprocentowych sytuacji, z tego Stal pociągnęła szybkie kontry i wynik ułożył się nie po naszemu - dodał Mróz.
Zespół Rafała Kuptela w pogoń za mieleckimi szczypiornistami rzucił się dopiero w ostatnim kwadransie meczu, zmniejszając straty z dziesięciu do pięciu bramek. Na całkowite zniwelowanie przewagi gospodarzy zabrakło zawodnikom Piotrkowianina czasu. - Jeszcze parę minut i mogło być ciekawie. Szkoda że nie ugraliśmy dwóch punktów, ale walczyliśmy do końca - stwierdził Mróz.
Piotrkowianin po porażce 29:34 pozostał na przedostatnim miejscu w tabeli PGNiG Superligi. Do bezpiecznej lokaty gracze trenera Kuptela tracą aż pięć punktów, choć strata ta może ulec zmniejszeniu w niedzielę, gdy piotrkowianie zagrają z ostatnim KPR-em Legionowo.