W miniony weekend rozgrywany był jubileuszowy, bo 50. turniej Pucharu Polski z udziałem czterech drużyn wyłonionych w krajowych eliminacjach. Zagrały w nim: Start Elbląg, KGHM Metraco Zagłębie Lubin, SPR Pogoń Baltica Szczecin oraz Vistal Gdynia. Gospodarzem tej imprezy zostało miasto Szczecin oraz miejscowy klub piłki ręcznej. Final Four, bo taką nazwę tradycyjnie już przybrał, rozgrywany był przez dwa dni: sobotę i niedzielę. Bardzo dużo pochwał zebrali organizatorzy tej imprezy.
- Jeśli chodzi o tę stronę organizacyjną, o przygotowanie turnieju, to mogę, w imieniu Kolegium Ligi i Zarządu Związku, tylko podziękować gospodarzom-szczecinianom za to, jak przygotowali tę imprezę. Szczególnie niedzielny dzień był w sensie sportowym znakomity dla kibiców. Było to, o co nam chodziło, czyli wielkie święto, jakim powinien być i jest Puchar Polski - skomentował przewodniczący Kolegium Ligi Bogusław Trojan.
Pytanie jednak brzmi: czy lepiej rozgrywać takie turnieje na terenie zupełnie neutralnym dla wszystkich, czy może utrzymać obecnie funkcjonującą formułę? Swój zdecydowany głos w tej sprawie przedstawiła nam Anna Pałgan - rozgrywająca lubinianek. - Ja jestem akurat za założeniem takim, by Final Four Pucharu Polski rozgrywany był na neutralnym terenie. Wyrażonej opinii już bardziej jednak nie uzasadniała.
Więcej na ten temat zdecydowała się powiedzieć Małgorzata Gapska, liderka zespołu z Gdyni, który w Grodzie Gryfa stanął na najwyższym stopniu pucharowego podium. - Różne są głosy w tej sprawie. Myślę, że dobrze by było rozgrywać te mecze na jakimś neutralnym terenie. W miejscu, gdzie każdy miałby blisko, bo to też jest ważne - stwierdziła w pierwszej chwili bramkarka, po czym dodała. - Tak naprawdę jednak wszystko rozgrywa się na parkiecie, w rękach czy nogach. Już nie przesadzajmy, że parkiet daje puchar. Widzimy, że Pogoń nie ma tego trofeum tylko my.
Z tym ostatnim trudno się nie zgodzić. Przypomnijmy, że w zeszłym roku walka o krajowy puchar Polski odbywała się właśnie w Gdyni, a gospodarzem imprezy był miejscowy Vistal. Co ciekawe, drużyna ta, podobnie jak w tym roku Pogoń Baltica, także zajęła 3. lokatę. Bój w Final Four toczył się między: MKS-em Selgros Lublin (wówczas SPR-em Lublin), wspomnianą wcześniej lubińską siódemką oraz KPR-em Ruchem Chorzów.
Przytoczmy teraz kilka liczb. Wszystkie trzy drużyny, by dojechać do portowego miasta, musiały łącznie pokonać dystans ok. 1740 km i to tylko w jedną stronę, co dało średnią 580 km w przypadku jednej drużyny. W obecnym roku odległość uległa już zdecydowanemu skróceniu. By dostać się do Szczecina należało przemierzyć ok. 340 km w jedną stronę, czyli prawie dwa razy bliżej, a co za tym idzie, także i dwa razy taniej. Lepsza była również frekwencja na trybunach. Do hali przy ul. Twardowskiego 12b przybyło łącznie ponad 2 tys. osób. Właśnie zainteresowanie kibiców może budzić tutaj największy kontrargument dla zwolenników rozgrywania meczów o takiej randze na neutralnym terenie. Jak pokazała organizacja turnieju w Szczecinie, ważne jest również zaangażowanie okolicznych osób i władz. Tego na pieniądze nie da się już przeliczyć.
Jest coś jeszcze. Pamiętajmy, że taka organizacja niesie za sobą spory wydatek, jaki należy ponieść. Nikt nie zagwarantuje miastu, które nie będzie jednym z czterech organizatorów, pokrycia tych kosztów. To samo można powiedzieć o gospodarzu. Jednak znacznie łatwiej znaleźć jest chętnego do podjęcia się takiego wyzwania w przypadku, jeśli turniej będzie się rozgrywał właśnie na jego terenie. To jest też spora nobilitacja. To jest też sport, a ten, jak wiadomo, bywa zaskakujący. Szansa, że sukces odniesie gospodarz imprezy nie jest mała, a to niewątpliwie, i niejako z automatu, przyciąga sponsorów, co daje możliwość współfinansowania całego turnieju.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Należy pamiętać o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Piłka ręczna w wydaniu kobiecym cieszy się stosunkowo mniejszym zainteresowaniem niż jej męski odpowiednik. Dotyczy to przede wszystkim mediów i sponsorów, a w dalszej kolejności również samych kibiców. Z tego faktu doskonale zdają sobie sprawę sami działacze ZPRP. - Superliga Kobiet to na pewno inny produkt, jeśli byśmy oczywiście rozważali to w kategoriach porównujących z męskimi rozgrywkami - potwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Trojan. To więc wymusza do szukania innych rozwiązań. Jednym z nich może być właśnie wybór jednego z miast-gospodarzy takiej imprezy, który będzie w stanie poradzić sobie z jej organizacją.
Ostatecznie nie da się zadowolić wszystkich, a głosów za i przeciw będzie tak samo dużo. Rozwiązaniem zadowalającym mogłoby być rozgrywanie Pucharu Polski na terenie neutralnym, ale takim, gdzie każdy miałby naprawdę bardzo blisko i budziłby zainteresowanie lokalnej publiczności. Czy to jest jednak możliwe?