Po pierwszej rundzie rozgrywek niemal pewna miejsca na podium mogła być Gaz-System Pogoń Szczecin. Kontuzje pokrzyżowały jednak szyki szczecinianom. Azoty Puławy pokonały przed własną publicznością Gaz-System Pogoń różnicą aż 24 bramek. To zwycięstwo sprawiło, że puławianie stanęli przed szansą zakończenia fazy zasadniczej w ścisłej czołówce. W decydującym pojedynku podopieczni Bogdana Kowalczyka ulegli Górnikowi Zabrze.
- Nie ma co ukrywać, rozegraliśmy słabe spotkanie. Przyjechaliśmy tu powalczyć o dobry wynik, a nawet o wygraną. Drużyna z Zabrza postawiła jednak bardzo trudne warunki, wszystko im wychodziło. Mariusz Jurasik pociągnął zespół do zwycięstwa. Nam słabo szła gra w obronie, w ataku też się męczyliśmy, Sebastian Kicki rozegrał bardzo dobre zawody - powiedział Krzysztof Łyżwa w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Azoty Puławy bardzo dobrze rozpoczęły spotkanie w Zabrzu. Skuteczna gra Przemysława Krajewskiego sprawiła, że to puławianie w pierwszych minutach posiadali inicjatywę. Nic nie wskazywało na to, by któraś ze stron była w stanie zdominować rywala. W bramce Azotów dobrze spisywał się Vadim Bogdanov. Wydawało się, że mecz do ostatnich minut trzymać napięciu, tymczasem zabrzanie szybko wypracowali bezpieczną przewagę.
- Pozwoliliśmy rywalom "odjechać" - to był kluczowy moment meczu. Zabrzanom, gdy mieli 3-4 bramki przewagi grało się łatwiej, na nas ciążyła większa presja i popełnialiśmy dość proste błędy. Tak się potoczył mecz, jak potoczył. Trzeba pogratulować rywalom, ponieważ rozegrali dobre spotkanie - dodał rozgrywający Azotów Puławy.
Krzysztof Łyżwa: Rozegraliśmy słabe spotkanie
Szczypiorniści Azotów Puławy nie wykorzystali okazji, by sezon zasadniczy zakończyć na najniższym stopniu podium. W decydującym spotkaniu puławianie wysoko ulegli Górnikowi Zabrze.