Sobotnie spotkanie było dla gospodarzy przedostatnią w tym sezonie szansą na zdobycie ligowych punktów przed własną publicznością. Akademicy sukcesu potrzebowali jak tlenu, po nieoczekiwanej porażce w Bydgoszczy sytuacja stołecznej ekipy w ligowej tabeli stała się bowiem bardzo nieprzyjemna. Nic więc dziwnego, że zespół Roberta Bliszczyka i Sławomira Monikowskiego od samego początku z zębem rzucił się na wyżej notowanego rywala.
Warszawiacy w defensywie spisywali się znakomicie. Goście nie byli w stanie znaleźć skutecznej recepty na szczelną linię obronną rywali, a kiedy już decydowali się na oddanie rzutu, piłce na drodze do siatki stawały bądź ręce jednego z przeciwników, bądź dobrze współpracujący z kolegami Marcin Malanowski. Do formy prezentowanej przez Akademików pod własną bramką dostosowali się rywale, stąd w trakcie premierowego kwadransa meczu goli padało jak na lekarstwo.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W zespole gospodarzy pierwsze skrzypce grał Krzysztof Machniewicz. Młody zawodnik nie bał się rzutów z dystansu i indywidualnych wejść w defensywę rywali pokazując, że jest w tym momencie jednym z liderów stołecznej ekipy. Wśród elblążan prym na parkiecie wiedli Jakub Olszewski i Damian Spychalski, a solidną pracę w pierwszej linii wykonywał Damian Malandy. Żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie w pierwszej połowie istotnej przewagi i ostatecznie do szatni z jednobramkowym prowadzeniem schodzili goście.
Zespół Grzegorza Czapli rozpędzać zaczął się po przerwie. Przewaga elblążan szybko urosła do trzech trafień, w czym istotny udział miał zarówno Patryk Plaszczak, jak i seryjnie pudłujący gospodarze. Akademicy na właściwe tory wrócili dopiero po kilkunastu minutach. Dobrą zmianę między słupkami dał Piotr Bury, a do siatki trafiać zaczął Kamil Praski.
Gospodarze, budowani dobrymi interwencjami bramkarza, z akcji na akcję prezentowali coraz lepiej. Kolejne trafienia zaliczał Machniewicz, którego strzelecko wspierał Paweł Puszkarski. Elblążanie w pewnym momencie zacięli się kompletnie, rywalom za to wychodziło wszystko. Na trzy minuty przed finałową syreną AZS UW prowadził już 24:20, wówczas rywale się jednak obudzili. Gracze Czapli do siatki trafili cztery razy z rzędu. Finałową akcję rozprowadzali wprawdzie Akademicy, swoją szansę jednak zmarnowali, a po znakomitym kontrataku wygraną dał Wójcikowi Tomasz Maluchnik.
AZS UW Warszawa - Meble Wójcik Elbląg 24:25 (10:11)
AZS UW: Malanowski, Bury - Zaprutko 1, Chełmiński 4/1, Puszkarski 5, Machniewicz 6, Praski 3, B. Monikowski 3, Szybiński, Waśko, Kuc 2, Rutkowski, Ardyn.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min.
Wójcik: Plaszczak - Malandy 4, Olszewski 3, Mazur 3, Spychalski 3, Malewski 3, Kostrzewa 3, Maluchnik 3, Nowakowski, Dukszto 2.
Karne: 0/2.
Kary: 8 min.
Kary: AZS UW - 6 min. (Kuc, Szybiński, Praski - 2 min.) oraz Wójcik - 8 min. (Spychalski - 4 min., Olszewski - 4 min.)
Widzów: 100.
Aż już boję się spekulować, co wydarzy się w relacjach tabelarycznych pomiędzy Grunwaldem Poznań i AZS UW w następnych 2 kolejkach, bo o wszystkim zadecyduje i tak bezpośredni mecz w Poznaniu w ostatniej serii spotkań. Tam się rozstrzygnie, która z drużyn spadnie, a która będzie miała jeszcze szanse na ratowanie skóry w barażach z drugoligowcami aspirującymi do awansu na wyższy szczebel.
AZS Uniwersytetu Warszawskiego - KS Meble Wójcik Elbląg 24:25 (10:11)
Film: 1:0 (5.minuta), 3:3 (10.), 4:5 (15.), 6:8 (20.), 9:9 (25.), 10:11 (30.), 13:14 (35.), 14:16 (40.), 17:17 (45.), 19:18 (50.), 23:20 (55.), 24:25 (60.).
Witek Woźniak Czytaj całość