Biało-czerwoni nie mieli większych problemów z triumfem w zmaganiach zorganizowanego w Lublinie Turniej Kwietniowego. W pierwszym występie podopieczni Michaela Bieglera pokonali Białoruś (27:22), a w kolejnych dniach imprezy okazali się lepsi od Rosjan i Czechów (zwycięstwa 27:21 i 28:21). I choć wygrane z nieco osłabionym rywalami cieszą, to Polacy w trakcie turniejowej rywalizacji nie ustrzegli się błędów.
- Jak sobie dobrze przypominam rywale ani raz nie rzucili nam więcej niż dwadzieścia dwie bramki, więc to jest pozytyw, że bramka i obrona dobrze stoją. Nie jest jednak tak idealnie. Nasze powroty do obrony, szybki środek czy kontra w drugie tempo nadal wymagają poprawy i musimy nad tym popracować. W ataku pozycyjnym też przyda się nam więcej spokoju i dokładności - uważa Bartosz Jurecki.
Standardowo wręcz Polacy kolejny raz słabo prezentowali się podczas gry w przewadze, a dodatkowo w meczu z Czechami roztrwonili solidne kilkubramkowe prowadzenie. - Zrobiliśmy to pod kibiców - śmieje się Jurecki, po chwili jednak dodając: - Te przestoje... to już taka nasza mentalność. Nie możemy się tego póki co wyzbyć. Z Czechami wygrywaliśmy bodaj 10:4, mieliśmy wszystko pod kontrolą, ale pozwoliliśmy rywalom odrobić straty. No cóż, to kolejny element nad którym musimy solidniej popracować.
Obrotowy polskiej kadry zwracał również uwagę na lubelską publikę, która dopingowała ich występy z trybun Globusa. - Publiczność jak zawsze była fantastyczna. Dzięki za wsparcie w tych trudnych momentach. Świetnie jest grać w Polsce, przed swoimi kibicami. Obyśmy jak najczęściej grali w kraju - zakończył.