Kwidzynianie na zaległy mecz w Orlen Arenie udali się w poważnie okrojonym składzie. Od dłuższego czasu z problemami zdrowotnymi walczy Maciej Mroczkowski, a na listę kontuzjowanych dołączył w ostatnich tygodniach Krzysztof Szczecina. Na domiar złego tuż przed spotkaniem ze składu wypadli Antoni Łangowski i Tomasz Klinger. W związku z tym trener Krzysztof Kotwicki meczową kadrę uzupełnić musiał trójką juniorów - Bartoszem Grzymskim, Damianem Doboszem oraz Marcinem Kochańskim.
W Płocku MMTS był jedynie tłem dla Nafciarzy, wyrównaną rywalizację prowadząc raptem przez kwadrans spotkania. Potem Wiślacy włączyli wyższy bieg i korzystając na błędach rywali, powiększali przewagę za sprawą kontrataków. - Graliśmy dobrze, dopóki starczyło nam sił i konsekwencji, bo wiadomo, że z Wisłą nie można grać nieroztropnie, oddając rzuty z nieprzygotowanych pozycji, bo zamieni to na bramki - oceniał na pomeczowej konferencji trener Kotwicki.
Do przerwy MMTS przegrywał z Orlen Wisłą jeszcze tylko 13:18, po zmianie stron płocczanie jednak dobili kwidzynian i szybko powiększyli prowadzenie do dziesięciu bramek. Ostatecznie wicemistrzowie kraju triumfowali 41:25. - Dopóki graliśmy mądrze, konsekwentnie, długo i wracaliśmy do obrony, jakoś to wyglądało. Początek drugiej połowy przespaliśmy lekko, Wisła to wykorzystała, wyprowadziła kontry i mecz się ułożył - dodał Przemysław Rosiak.
Teraz kwidzyńską ekipę czeka kilkudniowa przerwa w zmaganiach, którą zawodnicy trenera Kotwickiego wykorzystają na regenerację sił i podleczenie urazów. 16 kwietnia aktualni brązowi medaliści rozpoczną rywalizację w play-offach. Ich rywalem będą Vive Targi Kielce.