Legionowianie środowe spotkanie rozpoczęli znakomicie. W ciągu premierowego kwadransa gracze Lisa i Marcina Smolarczyka stracili ledwie dwa gole, wypracowując sobie solidną przewagę nad opolskim rywalem. Bardzo dobrze prezentowała się linia defensywna gospodarzy, a klasą dla siebie był Sebastian Zapora. Przewagi wywalczonej przed przerwą w drugiej połowie KPR już nie oddał, odnosząc bezcenne zwycięstwo.
- To był mecz obrony - nie ma wątpliwości Lis. - Zarówno jedna, jak i druga drużyna postawiły bardzo trudne warunki w tyłach. Już przed spotkaniem wiedzieliśmy, że Gwardia dysponuje znakomitą linią obronną. My w środę także spisaliśmy się w tym elemencie bardzo dobrze. Zagraliśmy twardo, tak jak to sobie wyobrażam. Nikt się nie cofał, nikt nie odpuszczał. Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów, ale w takim meczu walki jest to absolutnie normalne.
Dla ligowego beniaminka była to druga wygrana o punkty w tym roku. Wcześniej KPR pokonał na wyjeździe Zagłębie Lubin. - Nie ma się co tym meczem nadmiernie ekscytować - uspokaja jednak trener ekipy z Mazowsza. - Udało się zwyciężyć, bo kontynuujemy naszą dobrą, drużynową grę, która od jakiegoś czasu wygląda bardzo dobrze.
Legionowianie zwyciężyli, choć musieli sobie radzić osłabieni brakiem Kamila Cioka, Pawła Gawęckiego i Michała Bałwasa. - Ten ostatni wypadł nam tuż przed meczem, a jest przecież w tym sezonie kluczowym elementem naszej defensywy. Zastępcy spisali się jednak naprawdę dobrze. Nie chciałbym tu nikogo specjalnie wyróżniać, cała obrona zasłużyła na pochwały. Nieco gorzej było w ataku, ale mała liczba zdobytych bramek jest spowodowana także tym, że dużo czasu spędzaliśmy w defensywie - mówi Lis.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Dzięki wygranej legionowianie odrobili dwa punkty do opolan i Piotrkowianina Piotrków Trybunalski. KPR wciąż zajmuje w ligowej tabeli ostatnią lokatę, od pozycji gwarantującej udział w barażach o utrzymanie dzielą go jednak już tylko trzy oczka.