Triumf w drugim ćwierćfinałowym meczu z SPR Chrobrym Głogów nie przyszedł jednak zabrzańskiej drużynie łatwo. Górnicy po trzech wysokich i pewnych zwycięstwach nad drużyną Krzysztofa Przybylskiego (każde z nich różnicą minimum siedmiu bramek) byli faworytem czwartkowego spotkania, do przerwy przegrywali jednak 13:17. Jak zapewnia Łukasz Stodtko, zabrzanie spodziewali się takiego obrotu spraw na parkiecie w Głogowie.
- Wiedzieliśmy, że po łatwym i kontrolowanym meczu u siebie w zeszłym tygodniu, w Głogowie Chrobry postawi nam trudne warunki. Liczyliśmy się z tym, że może być ciężko, tym bardziej, że niejednemu rywalowi napsuli już krwi i w trakcie sezonu sprawili kilka niespodzianek - przyznaje rozgrywający Górników.
Podopieczni Patrika Liljestranda po zmianie stron szybko wrócili do gry, w ciągu dziewięciu minut odrabiając straty, a następnie przejmując inicjatywę. Do samego końca zabrzanie nie mogli być jednak pewni zwycięstwa, Chrobry bowiem cały czas trzymał dystans. - W końcówce spotkania o naszym zwycięstwie zaważyło większe doświadczenie. W swoim składzie mamy zawodników, którzy wiedzą, jak wygrywać takie mecze. To przechyliło szalę na naszą korzyść - dodaje Stodtko.
Zwycięstwem na Dolnym Śląsku Trójkolorowi przypieczętowali awans do półfinału fazy play-off, osiągający tym samym najlepszy wynik od ponad dwudziestu lat. Co ważne, zabrzanie z rywalizacji wyszli bez urazów i kadrowych osłabień.
- Wszyscy w zespole są w pełni sił i jeśli nic złego nie wydarzy się w ciągu tygodnia, to do rywalizacji z Orlen Wisłą przystąpimy w najsilniejszym składzie - zakończył Stodtko. Walkę o finał mistrzostw kraju Górnicy rozpoczną 3 maja dwoma meczami w Orlen Arenie. Potem rywalizacja przeniesie się do Zabrza.