Górnik Zabrze nie zdołał pokusić się o niespodziankę i po trzech meczach półfinałowych musiał uznać wyższość Orlen Wisła Płock w batalii o awans do finału rozgrywek PGNiG Superligi Mężczyzn. Po dwóch porażkach na Mazowszu śląska ekipa liczyła, że uda się choć raz pokonać Nafciarzy we własnej hali, ale po słabej drugiej połowie Trójkolorowi musieli przełknąć gorzką pigułkę.
[ad=rectangle]
- Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Prowadziliśmy 9:6 i 10:7, grając bardzo konsekwentnie w ataku. Niestety w pewnym momencie coś się ucięło i zamiast iść do przodu na +5 czy +6 daliśmy się rywalowi dogonić - analizuje Bartłomiej Tomczak, skrzydłowy zabrzańskiej drużyny.
Na przerwę obie ekipy schodziły przy stanie remisowym (15:15). - W drugiej połowie coś się załamało w naszej grze. Popełnialiśmy błędy w ataku, co dawało Orlen Wiśle Płock okazje do kontrataków, które rywale wykorzystywali i zamieniali na bramki dające im przewagę. My sami też słabiej broniliśmy i przeciwnik wyszedł na cztery bramki przewagi - wyjaśnia "Kopara".
Górnik w rywalizacji z Nafciarzami liczył na znacznie lepszy wynik. - Na pewno żałujemy, bo uciekła nam szansa, a na kolejną taką przyjdzie nam czekać przynajmniej rok. Chcieliśmy po tych dwóch porażkach w Płocku zagrać Wiśle na nosie i wygrać choć jeden mecz. Nie udało się i nie mamy się z czego cieszyć - bezradnie rozkłada ręce gracz śląskiej drużyny.
Zabrzanom pozostała walka o brązowy medal. - Wierzymy, że uda nam się szybko pozbierać i zdołamy w kluczowej fazie play off udowodnić naszą wyższość nad rywalem i zdobędziemy medal. Obiecałem go już jesienią Darkowi Mogielnickiemu i zrobię wszystko, by danego słowa dotrzymać. Na pewno wszyscy chłopaki mają świadomość przed jaką szansą staniemy i musimy ją wykorzystać - podkreśla zawodnik zespołu z Wolności.