Brak awansu berlińskich Lisów do finału Pucharu EHF oznacza, że niemiecki klub nie wygra tych rozgrywek po raz pierwszy od dziesięciu lat! Wcześniej w zmaganiach tego pucharu triumfowały m.in. VfL Gummersbach, Frisch Auf! Göppingen, a zwycięzcą zeszłorocznego turnieju Final Fur było Rhein-Neckar Löwen. Grające we własnych progach Füchse zawiodło jednak na całej linii, od pierwszych minut ustępując przebojowym Madziarom.
Drużyna Juana Carlosa Pastora rozpoczęła spotkanie od mocnego uderzenia, po czterech minutach gry prowadząc 3:0. Lisy od początku zawodów miały ogromne problemy z przebiciem się przez twardą defensywę rywali, większość akcji berlińczyków była przerwana przez węgierskich zawodników lub kończyła się rzutami z nieprzygotowanych pozycji. Pierwszą bramkę Füchse zdobyło dopiero w 6. minucie, Pick jednak bardzo spokojnie kontrolowało wydarzenia na parkiecie.
[ad=rectangle]
Niezwykle aktywni od pierwszych minut rywalizacji byli boczni rozgrywający Madziarów - Zsolt Balogh oraz Ferenc Ilyes, którzy raz po raz zaskakiwali bezradnego Silvio Heinevettera. W efekcie w 15. minucie ekipa z Szeged wygrywała 9:7, a wspomniany duet miał na swym koncie siedem bramek (Balogh cztery, Ilyes trzy). Spokój w defensywie zapewniał zaś Roland Mikler, który w pewnym momencie bronił z 54-procentową skutecznością, do przerwy odbijając zaś siedem piłek (7/16 - 44%).
Lisy przed przerwą tylko raz zbliżyły się do rywali na dystans jednej bramki, za sprawą Mattiasa Zachrissona doprowadzając do stanu 8:9. W końcowych fragmentach zawodnicy trenera Pastora ponownie odskoczyli jednak na kilka bramek, korzystając ze skutecznych obron Miklera. Przewagę Pick do czterech trafień powiększył tuż przed przerwą Jonas Larholm, nie myląc się z rzutu karnego (13:9).
Berlińczycy dobrze rozpoczęli drugą część meczu, szybko niwelując dwie z czterech bramek straty. Węgrzy spokojnie kontrolowali jednak przebieg rywalizacji, powoli konstruując swoje ataki i przyspieszając w kluczowych momentach. Nie do zatrzymania był Balogh, na kole z minuty na minutę rozkręcał się zaś Szabolcs Zubai, dzięki czemu Pick cały czas utrzymywało dwie lub trzy bramki przewagi.
Lisy do ponownej pogoni zerwały się na niespełna dziesięć minut przed końcem spotkania. Dwie piłki pod rząd odbił Petr Stochl, na listę strzelców wpisali się młody Fabian Wiede oraz Zachrisson i ponownie gracze Dagura Sigurdssona przegrywali jedynie 17:18. Na te bramki Pick odpowiedziało jednak dwoma trafieniami Zubaia i bez większych kłopotów dowiozło wygraną do końca meczu, pieczętując triumf celnymi rzutami Larholma i Roberto Garcii Parrondo.
Füchse miało swoje szanse na odwrócenie losów meczu, ale w kluczowych fragmentach jej czołowi dotychczas gracze zawodzili na całej linii. Na potęgę mylił się Iker Romero (bez bramki), w przeciągu minuty w końcówce spotkania do niewykorzystanego rzutu karnego stratę w kontrataku dopisał Konstantin Igropulo, a bodaj ani jednej interwencji nie zanotował Silvio Heinevetter. Dobre zawody rozegrał jedynie Bartłomiej Jaszka, lecz mimo 6 bramek w pojedynkę nie był w stanie przechylić szali zwycięstwa na korzyść Lisów.
Węgrzy w niedzielnym finale zagrają ze zwycięzcą drugiego półfinału - Montpellier Agglomeration HB. Berlińczykom pozostanie jedynie gra o 3. miejsce z HCM Constantą.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Füchse Berlin - Pick Szeged 22:24 (9:13)
Füchse:
Heinevetter, Stochl - Jaszka 6, Zachrisson 6, Horak 4, Igropulo 3, Nielsen 1, Petersen 1, Wiede 1, Christophersen, Drux, Löffler, Richwien, Romero, Spoljarić, Thümmler.
Kary: 6 min.
Karne: 1/2.
Pick: Mikler - Balogh 6, Ilyes 5, Larholm 5, Zubai 4, Garcia Parrondo 3, Mindegia 1, Ancsin, Blazević, Czina, Kekezović, Larholm, Lasica, Prce, Vadkerti, Vranjes.
Kary: 4 min.
Karne: 4/4.
Kary: Füchse - 6 min. (Petersen - 4 min., Drux - 2 min.); Pick - 4 min. (Zubai oraz Prce - po 2 min.).
Sędziowali: Oyvind Togstad oraz Rune Kristiansen (Norwegia).
każde serca polaka i polki cieszy się z tej waszej glorii
i każdy polak to powie,że był dziś za wami w tej nierównej walce z niemiecką machiną Czytaj całość