Mariusz Jurasik: Azoty stoją pod ścianą

Szczypiorniści Górnika Zabrze z dwumeczową zaliczką udadzą się na wyjazdową batalię z KS Azotami Puławy, podczas której być może rozstrzygną się losy brązowego medalu PGNiG Superligi Mężczyzn.

- Oba mecze były na styku, ale pokazaliśmy charakter. Może trochę się gubiliśmy, ale należały nam się te zwycięstwa. Nie odpuściliśmy, kiedy było minus dwa i Puławy miały piłkę, tylko się podnieśliśmy i odrobiliśmy te straty. I wygraliśmy ten mecz  można powiedzieć - spokojnie jedną bramką - śmieje się Mariusz Jurasik, lider Górnika Zabrze.
[ad=rectangle]
Śląska ekipa wygrała we własnej hali oba mecze z KS Azotami Puławy i w uprzywilejowanej pozycji uda się na wyjazdowy na dwumecz. - Na pewno mamy sporo powodów do zadowolenia. Wygraliśmy dwa mecze u siebie i mamy spory handicap, bo wiemy, że mamy co najmniej trzy mecze, by wygrać jeden i zdobyć brązowy medal. Azoty za to stoją pod ścianą - przekonuje doświadczony zawodnik Trójkolorowych.

Drużyna Patrika Liljestranda przed dwumeczem w Puławach nie spoczęła na laurach. - Pracujemy nad tym, żeby jeszcze szczelniej grać w obronie. Azoty mają bardzo wyrównany skład i tam każdy zawodnik może z każdej pozycji dojść do sytuacji rzutowej. Jeśli uda nam się zagrać dobrze w obronie i nasi bramkarze się obudzą, to na pewno możemy w Puławach wygrać - zapewnia 38-latek.

Mariusz Jurasik wierzy, że Górnik Zabrze wykorzysta szansę i zdobędzie brąz
Mariusz Jurasik wierzy, że Górnik Zabrze wykorzysta szansę i zdobędzie brąz

Zabrzanom w dwumeczu sprzyjało szczęście, o czym świadczą dwa jednobramkowe zwycięstwa. - Nie mamy nic przeciwko temu, żeby każdy mecz w sezonie wygrywać jedną bramką. Gdyby tak się stało, to bylibyśmy mistrzem Polski - zauważa ze śmiechem gracz ekipy ze Śląska.

Sporo kontrowersji w pierwszym dwumeczu wniosły decyzje sędziów. - Wiadomo, że kiedy mecz jest bardzo szybki i akcja przenosi się spod bramki do bramki, to sędziowie mają prawo czegoś nie zauważyć, bo też są tylko ludźmi. Jeśli się wygrywa, to sędziów się nie ocenia i ja tego robił nie będę - ucina "Józek".

- Sędziowanie nie było gorsze niż do tej pory, a to nie było łatwe, bo ta para sędziowała w piątek mecz Piotrkowianina z Gwardią, a potem dwa mecze w Zabrzu. Też ciężko na boisku zasuwają i mają prawo być zmęczeni. Zwłaszcza, że w nocy z soboty na niedzielę siedzieli do 2:00 i opisywali moją sytuację, po której dostałem czerwona kartkę, więc mieli prawo być niewyspani - puentuje lider drużyny z Wolności.

Źródło artykułu: