- Na tak wysoką porażkę mojego zespołu wpłynął fakt, że nasza gra obronna nie wyglądała tak jak należy. Również atak - w którym zbyt szybko chcieliśmy odrobić stratę do zespołu gospodarzy - pozostawiał wiele do życzenia - komentował na pomeczowej konferencji prasowej trener ekipy z Lubelszczyzny, Dragan Marković.
[ad=rectangle]
Puławianie już na przerwę zeszli z bagażem dwudziestu trafień, w drugiej połowie tracąc kolejnych osiemnaście bramek. W dwóch z trzech pierwszych meczów sezonu Azoty straciły aż 78 trafień, a łącznie po trzech kolejkach nowego sezonu gorszą defensywę od nich ma wyłącznie beniaminek z Wrocławia.
Słaba gra w defensywie nie była jedynym problemem puławian podczas meczu w Płocku. Przeciętne zawody ponownie zanotowali bramkarze, a na pozostałe mankamenty w grze uwagę zwrócił rozgrywający Azotów, Piotr Masłowski.
- Graliśmy zbyt pasywnie w obronie i nie pomogliśmy naszym bramkarzom. Główny powodem porażki było zbyt szybkie szukanie rzutu w ataku - dzięki temu gracze z Płocka mogli wyprowadzać kontry i zdobywać łatwe bramki. Po raz kolejny gramy też "falami". Przy rywalu o takiej klasie jak Wisła musiało się to zemścić - wyliczał wychowanek Wisły.
O poprawę dotychczasowych wyników i gry puławskiej ekipie równie ciężko będzie w nadchodzącej kolejce. Wówczas zespół trenera Markovicia zagra we własnej hali z Vive Tauronem Kielce.
Źródło: sprwislaplock.pl