Michał Gałęzewski: Jak byś porównała obecną drużynę Vistalu do tej, która była w ubiegłym roku? Jesteście w stanie walczyć o najwyższe cele?
Małgorzata Gapska: Zawsze trzeba grać o jak najwyższe laury. Uważam, że mamy bardzo fajny zespół. Może ktoś spojrzy na wiek poszczególnych dziewczyn i powie, że są one bardzo młode, ale są bardzo ambitne. Rozegraliśmy już pierwszy sparing wewnętrzny i już było widać potencjał, jaki w nich jest. Mam nadzieję, że sprawimy niejedną niespodziankę.
[ad=rectangle]
W przeciwieństwie do wielu zespołów z PGNiG Superligi, w Gdyni dużo mocniej stawia się na zawodniczki z regionu...
- Oczywiście, trener Niewrzawa robi dobrą robotę i zawsze ktoś z jego drużyny wzmacnia nasz team. To dla niego działa ze szkodą - wiadomo, jak wyglądała sytuacja w MPJ. Kto wie, może podczas sezonu dołączą jeszcze młodsze dziewczyny. Trzeba na nie stawiać, bo w przyszłości będą grały w tym klubie i stać je na dobrą grę.
Po raz pierwszy od długiego czasu w Vistalu będzie polski trener. Robi to tobie jakąś różnicę?
- Skończyły się codzienne darmowe lekcje języka angielskiego (śmiech). Mówiąc serio, na pewno to jest jakaś zmiana. Trener Tetelewski ma jednak bardzo dobrą opinię w Polsce. Zrobił dużo dobrego w Kielcach i uważam, że nasz klub wykonał dobry ruch, pozyskując tego szkoleniowca.
U progu sezonu atmosfera w zespole wygląda dobrze?
- Trudno to jeszcze oceniać dzisiaj, bo 10 lipca zaczęliśmy treningi. Doszły nowe zawodniczki i o wielkiej rodzinie nie ma co mówić. Widać jednak, że jest chęć do pracy, a to najważniejsze. Najważniejsze tygodnie i miesiące pokażą w jaką to pójdzie stronę.
[b]
Grasz w reprezentacji Polski, która awansowała na mistrzostwa Europy w dramatycznych okolicznościach. Stać was na powtórzenie wyniku z Serbii?[/b]
- Na pewno już nie będziemy zespołem, o którym nikt nie słyszał, nikt go nie zna i nikt nie obawia. To dla nas bardzo ważny sprawdzian, ale pierwszy już zdałyśmy - awansowałyśmy. Skomplikowałyśmy sobie sprawę podczas eliminacji przegrywając u siebie z Czechami i mogło się to różnie skończyć. Było to widać podczas meczu w Czechach, gdzie walka o awans trwała do ostatniej sekundy. Na szczęście był happy end i jesteśmy szczęśliwe. Wyszłyśmy obronną ręką, a ta drużyna nie skończyła jeszcze swojej historii. Dopiero zaczynamy ją pisać. Kolejne sukcesy przed nami i chcemy w to wierzyć. Mamy bardzo fajną kadrę. Każda zawodniczka przyjeżdżająca na zgrupowanie wie co robić na treningach i mam nadzieję, że nie zawiedziemy kibiców, których udało nam się pozyskać, a przede wszystkim tych, którzy zawsze są z nami.
Rywalizacja na bramce w kadrze jest bardzo ciekawa. Macie wiele równych zawodniczek na twoją pozycję...
- Dokładnie tak, trenerzy nie mają problemów, jeśli chodzi o bramkarki. Jest jeszcze kilka zawodniczek, które były kontuzjowane. Dodatkowo jest Patrycja Mikszto, która fajnie sobie poczynia. Czasami z dobrobytu głowa boli (śmiech). Nie można zapominać o borykającej się z kontuzją Weronice Gawlik, która też była zawsze w ścisłej czołówce. Nikt nie będzie do końca pewny kto pojedzie. Rywalizacja jest zdrowa i pojadą najlepsze.
[b]
Zaczyna się okres przygotowawczy. Lubisz przedsezonowe treningi, podczas których trenerzy zawsze dają zawodniczkom w kość?[/b]
- Okres wakacyjny był dla nas bardzo krótki. Skończyłyśmy bardzo późno kadrę i szybko zaczęłyśmy w Vistalu. Za bardzo przygotowań się nie boję, bo jeszcze chyba jestem w uderzeniu (śmiech). To czas ciężkiej pracy, ale tak wygląda ta profesja. Chcemy w końcu prezentować dobrą formę i grać na jakimś poziomie, to jest najważniejsze.
Pochodzisz z Gdańska. Jak podchodzisz do tego, że reaktywowany został AZS AWFiS?
- Bardzo fajnie. Wywodzę się z Gdańska i trzymam kciuki za ten klub. Trener Ciepliński zawsze wykonywał tam fajną robotę. Karolina Siódmiak jest wielkim wzmocnieniem, ale nie zapominajmy, że to tylko jedna zawodniczka i jak gdańszczanki mają awansować, ktoś jeszcze musi jej pomóc. Mam nadzieję, że sponsorzy i działacze wiedzą o tym i myślą o przyszłości, by ktoś do niej dołączył.