Bez kolejnych wzmocnień czeka nas walka o utrzymanie - rozmowa z Lucyną Zygmunt, trenerką Olimpii-Beskidu Nowy Sącz

Sądeczanki rozpoczną 3 września swój trzeci sezon w PGNiG Superlidze. W poprzednich sprawiały dużo niespodzianek, ale też wyrobiły sobie markę. Podczas przygotowań drużynę nie omijały problemy.

Krzysztof Niedzielan: Jak można podsumować przygotowania do sezonu?

Lucyna Zygmunt: To był dla całego zespołu czas ciężkiej pracy. Pojawiły się kontuzje, które wpłynęły niekorzystnie na proces przygotowawczy. Na pewno odbije się to na dyspozycji całego zespołu, ale pocieszające jest to, że prawie wszystkie zawodniczki wracają już do treningu. Na pełnych obrotach ćwiczą już Katarina Dubajova i Olga Figiel, ale wciąż rehabilituje się Karolina Płachta. Pewnie nie wystąpi jeszcze w meczu z Piotrcovią, ale mam nadzieję, że już w kolejnym choć na chwilę pojawi się na parkiecie.
[ad=rectangle]
Czy jest pani zadowolona z tego, co zawodniczki pokazały w sparingach?

- Na początku, gdy dziewczyny były jeszcze w ciężkim, wytrzymałościowym treningu, gry kontrolne były formą takiego ogólnego zgrania zespołu. Te późniejsze pokazywały, że drużyna już fajnie potrafi rozwiązywać pewne myśli taktyczne i całkiem dobrze funkcjonuje w obronie. Jestem pełna optymizmu i liczę, że w meczach ligowych wszystko będzie dobrze funkcjonowało.

Olimpia-Beskid rozegrała 12 spotkań, a połowa z nich zakończyła się zwycięstwami. Niepokoić może fakt, iż zespół tylko raz pokonał drużynę z PGNiG Superligi, Ruch Chorzów. Z Piotrcovią był remis, a SPR Olkusz trzykrotnie był lepszy. Ponadto nie udało się ograć Ukrainek z Karpatów Użgorod i Słowaczek z Iuventy Michalovce.

- Nie do końca jest sens zastanawiać się nad wynikami. Trudno jest pokusić się o zwycięstwo z mistrzem Ukrainy, czy Słowacji. To są potęgi przewyższające nas pod każdym względem. Bardziej nas interesowała postawa zawodniczek i nawet w tych przegranych meczach ze sparingpartnerami z prawdziwego zdarzenia dziewczyny pokazały fajną piłkę ręczną, zarówno w akcjach ofensywnych, jak i w defensywie. To napawa optymizmem.

Latem do zespołu dołączyła doświadczona Dorota Basta, ale też młodziutkie Karolina Motak i Aleksandra Stokłosa. Jak się prezentują?

- Są to fajne, mocno pracujące na treningach dziewczyny. Są młode, ale bardzo potrzebne, choćby podczas zajęć, by było po 6 zawodniczek w ataku i w obronie. To dla nas bardzo cenne, bo często bramkarki musiały zastępować niektóre pozycje. Obie bardzo szybko się uczą i w niedługim czasie dostaną szansę występów na ligowych parkietach. Jeżeli chodzi o Dorotę Bastę, to pracujemy głównie nad błędami, przyzwyczajeniami technicznymi, które nie do końca współgrają z zespołem. Widać ogromną poprawę i myślę, że to będzie procentowało z treningu na trening, oraz w meczach. W obecnej sytuacji, gdy nie mamy do dyspozycji Karoliny Płachty ta zawodniczka bardzo się nam przyda, szczególnie w akcjach ofensywnych.

Klub szukał wzmocnienia pozycji prawego rozegrania. Kandydatką była Ukrainka Vladyslava Belmas, ale nie zdecydowano się na jej zatrudnienie.

- Wszystko to wiąże się z kosztami. Każda szczypiornistka prezentująca prezentująca formę co najmniej zbliżoną do naszych zawodniczek, byłaby cennym nabytkiem. Wciąż szukamy kogoś z dobrym rzutem z drugiej linii, a Vlada niestety nie miała takiej umiejętności. Była waleczna, ale nie prezentowała poziomu naszej Superligi.

Jaki cel stawiają sobie sądeczanki na sezon 2014/2015?

- Jeżeli nie będzie dalszych wzmocnień, to będziemy walczyć o utrzymanie.

Komentarze (0)