Bartosz Konitz: Vive było do ogrania jak nigdy przedtem
Zaledwie 30 sekund zabrakło szczecinianom do sprawienia olbrzymiej niespodzianki, jaką byłoby odebranie wygranej zdecydowanemu faworytowi - Vive Kielce. - Mogliśmy ich ograć - żałował po meczu Konitz.
Goście, co prawda próbowali różnych wariantów. Trener Tomasz Strząbała starał się rotować składem licząc na to, że miejscowi po prostu nie wytrzymają spotkania kondycyjnie. Tak się jednak nie stało. System obronny miał z kolei wyłączyć z gry lidera szczecinian - Michala Brunę. Gazownicy i z tego nic sobie nie robili. Kto wie, co by było, gdyby trener Rafał Biały mógł wziąć czas na żądanie na 30 sekund przed końcem zawodów. - Trudno powiedzieć, czy to mogło mieć jakiś wpływ. Vive dokonywało zmian. U nas było ich raptem dwie czy trzy, a resztę meczu ciągnęliśmy jednym składem. Muszę podziękować publiczności. Kibiców przyszło bardzo dużo i mam nadzieję, że w każdym spotkaniu będą nas wspierać - podkreślił Konitz.
Dodał również, że dla jego zespołu ważne było to, by pokazać blisko 4 tysiącom ludzi, iż Pogoń potrafi postawić się potentatowi. - Myślę, że po takim meczu ludzie będą mieli na co przychodzić. To jest zupełnie inna hala, są wygodne krzesełka. Oprawa przy tym też była niesamowita. Teraz jedziemy dalej - zaznaczył rozgrywający.- Ten mecz był dla nas przygotowawczy. Sam, szczerze mówiąc, nie spodziewałem się takiego spotkania. Rywal doskonale wiedział, co ma robić na parkiecie. Były też jednak momenty, w których mieli naprawdę trudno. Już po pierwszych 10-15 minutach widać było, że tempo jest bardzo szybkie. My to tempo wytrzymaliśmy. Trener zaznaczał w przerwie, by to trochę uspokoić. Mieliśmy wyjść i dalej ciągnąć mecz. Jesteśmy dumni, że tak właśnie było - podsumował zdobywca 7 bramek.