Marcin Ziach: Szybko zaaklimatyzowałeś się w nowym zespole. Wydaje się, że w Górniku Zabrze bardzo na ciebie liczą.
Marek Daćko: Czułem się w Zabrzu potrzebny i dlatego tutaj trafiłem. Na pewno swojej decyzji nie żałuję, bo atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Jasne, że są jeszcze braki w zgraniu, ale to z każdym meczem będzie coraz lepsze. Nie pokazałem jeszcze wszystkiego na co mnie stać, mam spore rezerwy.
Zdaje się, że rezerwy posiadasz nie tylko ty, bo mecz ze Śląskiem Wrocław i pierwsza połowa z Zomimakiem Strumica pozostawiały wiele do życzenia.
- Takie są uroki początku sezonu. Forma nie jest jeszcze ustabilizowana, nie wszystko wychodzi jak by się tego chciało. W meczu ze Śląskiem stoczyliśmy bardzo ciężki bój i wiedzieliśmy, że ten takim będzie. Do Wrocławia trafił latem Piotr Przybecki, który bardzo dobrze ten zespół poukładał i mimo to, że są beniaminkiem, to chłopaki mogą w tej lidze sporo namieszać. Wygraliśmy w trudach, ale myślę, że zasłużenie i to się liczy.
Meczem z Macedończykami zadebiutowałeś w Pucharze EHF. Jak wrażenia?
- Na początku wydawało się, że będziemy mieli spore problemy z pokonaniem Zomimaka. Gra toczyła się bramka za bramkę i nie wyglądało to najlepiej. W przerwie powiedzieliśmy sobie z chłopakami, że jeśli myślimy o awansie, to nie możemy tak grać i wszystko musi się zmienić o 180 stopni. Zagraliśmy dużo lepiej w obronie, bramkarze też swoje odbili. Wychodziliśmy z szybkimi kontrami, które pozwoliły nam zbudować bezpieczną przewagę i dzięki temu na rewanż do Macedonii pojedziemy z jedenastoma bramkami zaliczki.
Z obroną Zomimaka miałeś w tym meczu sporo problemów. Były takie momenty, że macedoński olbrzym Darko Janev po prostu cię zgniatał.
- Nikt nie mówił, że będzie łatwo (śmiech). Mówiąc już całkiem poważnie, to starałem się wykonywać swoją robotę jak najlepiej. Udało mi się kilka razy wypracować sytuację rzutową naszym rozgrywającym i myślę, że wyszło nieźle. Walka była ciężka, niekiedy nawet wręcz, ale wiedzieliśmy, że tak wyglądają trudy meczów z drużynami z Bałkanów i byliśmy na to gotowi.
Myślisz, że rewanż w Macedonii może realnie wpłynąć na losy rywalizacji? Dystans jedenastu bramek jest potężny...
- Mamy sporą zaliczkę, aczkolwiek Zomimak na własnym terenie jest bardzo groźny. Na pewno podejdziemy do zawodów z szacunkiem dla rywala, ale nie przestraszymy się fanatycznej publiczności czy okołomeczowej otoczki. Jedziemy do Macedonii, by awans przypieczętować i to jest nasz główny cel.
Latem wiele klubów biło się o Marka Daćko?
- Kilka ofert było, praktycznie wszystkie z PGNiG Superligi. Wybrałem tę z Zabrza, bo była najbardziej konkretna i wizja rozwoju najbardziej mi odpowiadała. Wiedziałem, że Górnik to drużyna silna, która nieprzypadkowo sięgnęła ostatnio po brązowy medal. Po spadku Piotrkowianina i otrzymaniu oferty ze Śląska w ogóle się nie zastanawiałem. Wsiadłem w samochód i przyjechałem do Zabrza na rozmowy.
Decydował aspekt sportowy czy raczej finansowy?
- Zależało mi przede wszystkim na rozwoju sportowym. Jestem młodym zawodnikiem i muszę w moim wieku jak najwięcej grać na wysokim poziomie. W Górniku jest walka o wysokie miejsce w PGNiG Superlidze, są też europejskie puchary. Tutaj naprawdę mogę się rozwinąć, bo mam się od kogo uczyć.
[b]
Z Zabrza bliżej do reprezentacji Polski?
[/b]
- Ciężko powiedzieć. Selekcjoner Michael Biegler dobiera sobie zawodników do swojej koncepcji. Jeśli będzie widział w niej mnie, to na pewno z radością pojadę na zgrupowanie. Przede wszystkim skupiam się jednak na tym, by dobrze wykonywać swoje obowiązki w Górniku, a za tym być może przyjdzie powołanie. Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale nie wszystko ode mnie zależy.
Twoim zdaniem Górnik może na dłużej zagościć na podium handballowej elity czy był to raczej jednorazowy epizod?
- Na pewno warunki i potencjał ku temu, by o podium walczyć są. Wiadomo, że tutaj nic się nie da powiedzieć na pewno, bo to jest sport i tutaj nie wszystko ta się wyreżyserować. Azoty Puławy na pewno będą groźne. Mają nowego trenera i zatrudnili kilku solidnych graczy. Myślę, że w rywalizacji z nimi rozstrzygnie się to czy brąz zdołamy obronić. Wszyscy wierzymy w to, że tak będzie, a jeśli uda się zrobić krok dalej i powalczyć o medal z innego kruszcu, to będzie już wynik in plus.