Trener już zwolniony. W Puławach będą dalsze ofiary?

Piątej porażki doznali od początku sezonu szczypiorniści Azotów Puławy. Tym razem wysoko pokonała ich Gaz-System Pogoń. W wyniku kryzysu pracę stracił trener Marković. Będą kolejne obostrzenia?

KS Azoty Puławy pozostają jedyną drużyną w Superlidze, która nie zdołała jeszcze wygrać swojego spotkania. Ta sztuka nie udała im się także w Szczecinie. Miejscowa Gaz-System Pogoń rozbiła podopiecznych byłego już szkoleniowca Dragana Markovicia różnicą aż 8 bramek. Kryzys w drużynie trwa więc w najlepsze. - To, że jesteśmy w kryzysie nie jest żadną nowiną. Mija siódma kolejka, my mamy dwa punkty, a przecież jesteśmy czwartą drużyną zeszłego sezonu. Wszyscy uważali, że w tym roku mamy jeszcze silniejszy skład niż w zeszłym. To oczywiste, że jesteśmy w kryzysie - nie ukrywa Adam Skrabania.
[ad=rectangle]
Skrzydłowy nie potrafił przy tym znaleźć jakiegoś wytłumaczenia na tak słaby start swojej drużyny. O ile bowiem porażki z Vive czy Wisłą można było jeszcze zakładać, o tyle remisy w starciach z Chrobrym czy Zagłębiem, z którymi potrafili poradzić sobie nawet tegoroczni debiutanci, już trudno zrozumieć. - Dlaczego tak się dzieje? Nie potrafię na to odpowiedzieć. Jakbym wiedział, poszedłbym do trenera i powiedział to jemu jako pierwszemu. Nie umiem tego wyjaśnić. Trenujemy, ciężko pracujemy, a jakoś nie przynosi to efektów - przyznaje nasz rozmówca.

Jakie wnioski wyciągnie obecny na meczu w Grodzie Gryfa prezes Azotów Jerzy Witaszek? Na to pytanie poznaliśmy odpowiedź już w poniedziałek. Ze stanowiskiem pożegnał się bowiem bośniacki szkoleniowiec. O tym, że tak się może stać mówiło się w kuluarach już wcześniej. Nikt jednak nie potwierdzał tej informacji. Szala goryczy najwyraźniej przelała się dopiero w Szczecinie. Pytaniem bez odpowiedzi pozostaje teraz to, czy nowa miotła coś zdziała? A jeśli tak, to jak szybko? A może sternik puławian pójdzie jeszcze dalej i wyciągnie jakieś konsekwencje wobec swoich zawodników?

Na to, że coś drgnie po przerwie reprezentacyjnej mocno liczy Skrabania. - Mam nadzieję. Musi się coś zmienić, bo nie jesteśmy zespołem, który zasługiwałby na 10. miejsce. Owszem, zasługujemy na nie na ten moment, bo mamy tyle punktów, ile mamy. Natomiast potencjał drużyny jest większy i apetyty również - podsumowuje 29-latek.

Źródło artykułu: